Tylko zobaczcie, jak wygląda finał Szlachetnej Paczki w rejonie Zakliczyn.
Liderem zakliczyńskiego rejonu Szlachetnej Paczki jest Karolina Drzazga, młoda dziewczyna z półroczną córką Marysią, która towarzyszy rodzicom w pomaganiu. W wolontariat w sumie włączyło się 16 osób w tym rejonie. Często są to rodziny. Działają w Szlachetnej Paczce od 5 lat. Dzięki nim pomoc w ten weekend dotrze w sumie do 67 domów z terenu 6 gmin - Zakliczyna, Gromnika, Wojnicza, Czchowa, Ciężkowic i Pleśnej.
Magazyn Szlachetnej Paczki urządzili w salce przy klasztorze zakliczyńskich franciszkanów. Dzięki życzliwości ojców mają do dyspozycji 3 garaże, do których darczyńcy zwożą przygotowane dla rodzin paczki. Ich wartość w tym roku wolontariusze szacują na ok. 300 tys. złotych, w tym jest m.in. prawie 50 ton węgla, żywność, sprzęt AGD (kuchenki, pralki, mikrofalówki), łóżka, biurka, rowery, odzież, obuwie, środki higieniczne albo służące do specjalistycznej pielęgnacji osób chorych, bony do apteki, a nawet materiały na urządzenie łazienki, drzwi do domu czy okna.
- Przez te 5 lat poznaliśmy wiele rodzin, które są w trudnej sytuacji. Powodów tej jest wiele, począwszy od biedy, po chorobę czy śmierć ojca lub syna, którzy utrzymywali rodzinę. Bywa naprawdę ciężko. Staramy się wejść w ich sytuację życiową i dać im przede wszystkim wiarę w ludzi, nadzieję na lepsze jutro i miłość - mówią wolontariusze.
Przeżywają sytuację każdej z rodzin, warunki, w jakich ludzie żyją, nieszczęścia, jakie ich spotykają, problemy, z którymi codziennie się mierzą. Wśród nich jest wiele osób starszych, schorowanych, mieszkających w fatalnych warunkach, domach bez wody, toalety, łazienki. Chcą pomóc im przy okazji Szlachetnej Paczki jak najwięcej.
- Nierzadko te osoby mieszkają gdzieś na uboczu, gdzie nie ma zasięgu albo nawigacja źle prowadzi, więc błądzimy, szukamy, toniemy w błocie, bo droga bywa fatalna. Trafiamy do tych domów już wcześniej, kiedy poznajemy rodzinę i jej potrzeby, ale to moment przekazywania prezentów jest najpiękniejszy. Dla nas, wolontariuszy, to niezwykle wytężony i pracowity czas, za to wszelki trud rekompensują łzy wzruszenia, radość, uściski wdzięczności. Nieraz obdarowani czują się wręcz zażenowani, że tak wiele otrzymali i sami chcą się dzielić tym z innymi. Niewyobrażalne dla nich jest to, że obcy ludzie tak wiele dla nich robią. Sami czasem przygotowują dla darczyńców kartkę albo stroik - opowiada wolontariusz Tomasz Krakowski.
Weekend cudów Szlachetnej Paczki to czas wytężonej pracy dla wolontariuszy, ale i ogromna radość. Beata Malec-Suwara /Foto GośćTo, jak wiele dobra uruchamia w ludziach Szlachetna Paczka, widać na przykładzie pani Ani z Krakowa. Ze swoją rodziną, swoimi znajomymi i ich znajomymi zorganizowała pomoc dla 3 rodzin z rejonu Zakliczyn. Jej wartość to blisko 20 tys. zł. Za te pieniądze kupili 3 tony węgla, 2 rowery, zmywarkę, laptop, czajniki, suszarkę, ubrania, obuwie dla 8 osób na każdą porę roku, ciepłe kurtki, polary, pidżamy i trudno wyliczyć, co jeszcze.
- Ale radości mamy z tego chyba więcej niż sami obdarowywani. To jest super uczucie, kiedy ma się wśród znajomych ludzi, którzy od razu czują ten klimat i włączają się w pomoc; kiedy koleżanka, której nie widziałam pewnie z 20 lat, dzwoni i mówi, że ona kupuje dwa czajniki, suszarkę i pidżamy, inna deklaruje zakup laptopa. Dla wielu kupowanie prezentów na gwiazdkę to męczarnia, nie wie się, czy to komuś się spodoba, czy przyda, tutaj jest zupełnie inaczej - mówi pani Ania.
Wolontariusze zakliczyńskiego rejonu Szlachetnej Paczki dbają nie tylko o rodziny, do których dociera pomoc, ale także o darczyńców. Kiedy przywożą paczki do magazynu, czeka też na nich drobny poczęstunek i upominek. W jego przygotowanie angażują się również rodziny i znajomi wolontariuszy, pobliskie szkoły, koło gospodyń wiejskich czy parafialny oddział Caritas.