Moda na muzykowanie i śpiewanie wraca. Szczególnie widać to przed świętami – choćby w Tuchowie.
W Domu Kultury w Tuchowie 12 grudnia odbyły się regionalne eliminacje do Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie.
– Widać, że duch nie ginie, że obyczaj religijny i kulturowy ma się całkiem dobrze – mówi ks. prof. Andrzej Zając, przewodniczący jury. W Tuchowie zaprezentowała się pięknie m.in. schola Grywałdzkie Nucicki. – U nas śpiew jest częścią życia ludzi. Śpiewają przy pracy, odpoczynku, przy zabawie i w kościele – zapewnia Agata Sobkowiak prowadząca Grywałdzkie Nucicki. – Ludzie lubią się wyśpiewać. To jest ich modlitwa – tłumaczy ks. Kamil Piłat, wikariusz z Grywałdu. Podobnie jest w Ptaszkowej k. Grybowa. – Mamy kilka swoich, ptaszkowskich pastorałek. One są w obiegu, chętnie się je śpiewa. Nic w kościele nie brzmi w ciągu całego roku tak donośnie, pięknie i mocno jak kolędy, które śpiewa się też w domach – mówi Weronika Wysowska, licealistka z zespołu Echo Jaworza z Ptaszkowej. Jak śpiewać kolędę? Trzeba zachować jej charakter. – Kolęda sama w sobie tchnie prostotą, szczerością, prawdą – mówi dr Jan Gładysz, dyrektor Szkoły Muzycznej w Tuchowie. Na eliminacjach najbardziej ujęły jury kolędy w wykonaniu: Karoliny Polak z Jasła, zespołu Sezon na Czereśnie z Dołów, chóru Clave del Sol ze Szczucina, zespołu Janczowioki z Janczowej oraz chóru i orkiestry I LO w Mielcu. Ci wykonawcy pojadą na finał do Będzina.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się