– Kiedy nie mieliśmy z czego ugotować zupy biednym, usłyszałam: „Czemu się martwisz? To jest Moje dzieło” – mówi józefitka s. Annes Danuta Rozum.
To było na początku mojej pracy tutaj. Któregoś dnia nie było z czego zrobić zupy. Przyszła też pani, która powiedziała, że musi wykupić leki, a nie mieliśmy akurat pieniędzy. Poszłam do kościoła i usłyszałam właśnie głos: „To jest Moje dzieło”. No więc od tej pory, kiedy nie mamy nic, to właśnie to „nic” dajemy i za chwilę mamy znowu. Jezus się tym opiekuje, to Jego dzieło. Wszystko mamy dzięki Opatrzności. Jeśli jest mało produktów, żeby ugotować obiad, to dla nas znak, że zaraz ktoś nam coś przywiezie – opowiada s. Annes, która od ponad czterech lat koordynuje pracę zespołu Caritas przy parafii Świętej Rodziny w Tarnowie. Niedawno przyszli ludzie pytać o buty. Obuwia nie było na stanie. Dla ludzi Caritas to znak, że pewnie zaraz się pojawi. I rzeczywiście, po południu przyszło dwóch panów, którzy przynieśli pudła z butami. Na co dzień w tym dużym oddziale Caritas 25 osób ciągle się krząta, by pomóc biednym. Stykają się z różnymi obliczami biedy. Może powinni być szarzy, smutni, a są uśmiechnięci, serdeczni. – Pan Bóg dotrzymuje słowa. Jak tu być smutnym? – uśmiecha się s. Annes.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.