Od tego morderstwa minęło 56 lat, a pamięć o wydarzeniu i niewinnej ofierze złożonej na ołtarzu staje się coraz intensywniejsza.
Pamiętam ten dzień – wspomina ojciec Józef Kowalski, pijar pochodzący z Pisarzowej koło Limanowej. Miał wtedy 13 lat. Dziś prawie 70. – Na organistówce w dzień jego śmierci czekaliśmy na lekcję religii. Widzieliśmy ks. Józefa Ruska, naszego proboszcza, który szedł do nas, jak pamiętam, z laską, bo był już starszy. Strasznie płakał. Dla nas to był szok. Nigdy nie widzieliśmy płaczącego księdza. Weszliśmy do salki, on też wszedł, położył laskę na stole i mówi: „Dzisiaj religii nie będzie, bo straszna rzecz się stała”. Przekazał nam wiadomość o śmierci ojca Józefa Górszczyka, pijara, naszego rodaka. Mówił, że został zabity przy ołtarzu. My do domów się rozbiegliśmy, by przekazać tę wieść. Była godzina gdzieś 13, może 14 – wspomina ojciec Kowalski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.