W Mielcu 1 marca złożony został kamień węgielny pod pomnik Żołnierzy Wyklętych, który stanie na Górze Cyranowskiej.
Uroczystość rozpoczęła się w kościele pw. MB Nieustającej Pomocy, patronki Mielca. W homilii proboszcz parafii ks. prał. Bogusław Połeć nawiązał do Adama i Ewy, z dzisiejszego pierwszego czytania, którzy postanowili złamać Boży zakaz, pójść za głosem złego. – Od tej chwili bardzo mocno będą doświadczać, że nie ma szczęścia bez Boga, bez życia w jego obecności, bez jego miłości, prawdy. A wszelkie wybory dokonywane bez Boga powodują zagubienie – mówił.
Komunizm był złem, które przybrało postać systemu. – Doświadczyli tego systemu żołnierze wyklęci, niezłomni. Ale jednocześnie łaska Boża wylewała się z coraz większym bogactwem. Nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić większego dobra – mówił ks. Połeć w homilii.
Po Eucharystii uczestnicy uroczystości przeszli na Górę Cyranowską. – Propaganda PRL uczyniła z żołnierzy niezłomnych faszystów i pospolitych bandytów. I tak zbudowany schemat przetrwał w pamięci wielu ludzi – mówił Marek Zalotyński, radny miejski. Do dziś nie udało się w stu procentach odkłamać szkodliwych mitów nt. żołnierzy niezłomnych. W Mielcu czynią to m.in. środowiska związane z Klubem Historycznym „Prawda i Pamięć”, z którego inicjatywy dochodzi do budowy pomnika. Uroczystości współorganizowało również Stowarzyszenie Społeczno-Edukacyjne „Orzeł Biały – Strzelec”. – Budujemy pomnik w myśl hasła, że wielu z nich nie ma grobów, ale mogą mieć pomnik. Dobrze, że pomnik powstaje na Górze Cyranowskiej, która jest miejscem rekreacji dla mielczan, gdzie bawią się dzieci. Myślę, że żołnierzom niezłomnym podobałby się widok beztroskiej zabawy dzieci. Może spojrzą na pomnik, może pomyślą o tych, którzy dla wolnej Polski oddali życie – mówił Romuald Rzeszutek, prezes Klubu Historycznego „Prawda i Pamięć”.
Złożenie kapsuły czasu w fundamenty pomnika. Grzegorz Brożek /Foto GośćW uroczystości wziął udział m.in. Roman Rusin, syn legendarnego dowódcy płk. Aleksandra Rusina „Rusala”, który współpracował z mjr. Hieronimem Dekutowskim „Zaporą”. Drugim oddziałem partyzanckim, który oddziały „Zapory” spotkały, kiedy przeszły za San, był oddział, którym dowodził Wojciech Lis. Jego i Konstantego Kędziora zlikwidowała zainstalowana w Polsce władza sowiecka. Ciała obu niezłomnych odnaleziono dzięki Aleksandrowi Rusinowi.
– W imieniu naszych ojców i matek, w imieniu tych, którzy w latach sowieckiego zniewolenia marzyli o wolnej Polsce, w imieniu swoim i żyjących członków rodzin niezłomnych, pragnę podziękować za fakt powstania pomnika upamiętniającego czyn zbrojny, świadczącego o miłości ojczyzny naszych ojców. Pomnik ten daje nam naukę, wskazuje powinność niezłomnej służby dla niezawisłości i wolności ojczyzny – mówił Roman Rusin.
W czasie uroczystości w fundamenty pomnika wmurowano tubę w postaci łuski od pocisku, która stała się swoistą kapsułą czasu. Budowa pomnika jest realizowana ze zbiórki publicznej, z dobrowolnych datków.
Poświęcenie kamienia węgielnego. Grzegorz Brożek /Foto GośćPomnik tworzą trzy elementy stanowiące całość, z których część główna, wykonana w brązie, przedstawia postaci żołnierzy niezłomnych. Z prawej strony kompozycji dostrzec można sylwetki Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, Wojciecha Lisa „Mściciela”, Aleksandra Rusina „Rusala”. Po drugiej stronie przedstawiona jest grupa osób, w której rozpoznajemy bohaterów narodowych, m.in.: Witolda Pileckiego, Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, Waleriana Tumanowicza, Danutę Siedzikównę „Inkę”, Anatola Radziwonika „Olecha”, gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Prowadzi ich Leon Wanatowicz „Boruta”. Górujący nad nimi orzeł – symbol Państwa, otacza postaci swoimi skrzydłami pełnymi ekspresji i dynamizmu. Zamierzonym efektem jest oderwana część prawego skrzydła - ta forma przestrzenna przedstawia dramat naszego społeczeństwa – dekapitację elity polskiego państwa dokonaną w latach II wojny światowej i czasach powojennych. W centralnym punkcie monumentu, znajduje się ryngraf z Matką Boską, towarzyszącą aż do śmierci niezłomnym.