Ulicami Krynicy-Zdroju, z kościoła zdrojowego na deptak i z powrotem, pierwszy raz przeszedł Męski Różaniec.
Pierwszy raz odbywa się u nas ta inicjatywa. Mężczyźni, którzy biorą udział w formacji i podobnych wydarzeniach organizowanych przez znanego księdza Dominika Chmielewskiego, który jest twórcą Wojowników Maryi, przyszli do mnie i zaproponowali, że chcieliby zorganizować taką publiczną modlitwę różańcową. Powiedziałem: zróbcie. Minął miesiąc i spotykamy się dziś na Męskim Różańcu – mówi ks. Bogusław Skotarek, proboszcz parafii zdrojowej.
Na zaproszenie na Męski Różaniec odpowiedziało ok. 70 mężczyzn z Krynicy-Zdroju i okolic. Przyjechali też mężczyźni z Nowego Sącza. Po Mszy św. i nabożeństwie pierwszosobotnim mężczyźni wyruszyli za krzyżem, w szyku po 3-4 w rzędzie głośno się modląc, śpiewając pieśni, odmawiając różaniec, co budziło zainteresowanie wczasowiczów, kuracjuszy, jak i mieszkańców Krynicy.
– Męski sposób przeżywania religijności jest specyficzny. Potrzeba męskiego podejścia. My się mało odnajdujemy w emocjonalnych formach, gdzie jest miło, nastrojowo, atmosfera, ciepło, wzruszenie, etc. My potrzebujemy twardo, prosto, konkretnie. W takiej formie jak Męski Różaniec mężczyźni się odnajdują – mówi Robert Rypel, uczestnik wydarzenia.
Piotr Szyszka, uczestnik Różańca, zaangażowany również w Domowy Kościół, przyznaje, że trochę brakuje mu w Kościele takich typowo męskich form praktykowania wiary. – Jest wiele różnych, w których kobiety się dobrze czują, bo są skierowane do nich, albo są to rodzaje spotkań kobiece z charakteru. Mężczyźni nie za bardzo dobrze się na nich czują – mówi. Czasem uniwersalnym, dla kobiet i mężczyzn, formom pobożności ton nadają kobiety, co wielu mężczyznom nie tyle się nie podoba, co skłania do wycofania, do zajęcia ostatniej ławki. – Potrzeba form, ale i wspólnot, które pozwolą mężczyznom być mężczyznami, będą wyzwaniem, będą zadaniem, łączącym się z odpowiedzialnością. Męski Różaniec jest takim wydarzeniem – uważa Piotr Szyszka.
Uczestnicy Różańca mówią, że jest problem z męskim przywództwem. – Święty Józef w Ewangelii się nie odzywa, jest trochę jakby niewidoczny, ale wiemy, że to on jest fundamentem, na nim stoi jego rodzina – mówi Robert Rypel. Dziś mężczyźni w życiu Kościoła i często niestety w życiu swoich rodzin są nieobecni. Nie tyle milczący, co nieobecni, żyją równolegle. Tymczasem trzeba, żeby stanęli na czele. Kobiety robią fantastyczną pracę, kiedy uczą dzieci modlitwy, prowadzą do kościoła, ale jeśli robi to mężczyzna, to za nim idzie cała rodzina. – Tłumaczyłem 15-letniej córce, jak to jest z puszczaniem w drzwiach kobiet jako pierwszych, puszczaniu przodem. Zwyczaj to chwalebny. Ale kiedyś to mężczyzna szedł pierwszy, a za nim szła jego rodzina, żona, dzieci. Bo kiedy szedł pierwszy, to torował drogę, to ochraniał przed niebezpieczeństwem, które można było napotkać. Myślę, że potrzeba dziś aby mężczyźni w życiu szli przodem – dodaje Piotr Szyszka.
– Gdyby przez Krynicę szła procesja, w której jak to w Kościele, byłaby większość kobiet, byłyby dzieci i trochę mężczyzn, to ludzie powiedzieliby, że idzie kolejna procesja. Tymczasem, kiedy idą sami mężczyźni, to jest to dla tych, którzy są na zewnątrz, którzy obserwują, mocno zastanawiające, zaskakujące. To świadectwo jest mocne – mówi ks. Łukasz Pietrzak, który opiekuje się Męskim Różańcem w Krynicy-Zdroju.
Męski Różaniec w Krynicy ZdrojuBartosz Sobol z Krynicy jeździ na Wojowników Maryi. – Jeździmy od jesieni ubiegłego roku. Obecnie organizuję regularnie autobus. Jest nas coraz więcej. Przyjeżdżają mężczyźni, którzy chcą być lepszymi mężami, ojcami, którzy chcą poprawiać się, podnosić z grzechu, błędów – mówi. Ale to znaczy, że jest coraz więcej mężczyzn, którzy biorą się z życiem za bary, którzy nie uciekają od problemów, nie unikają wyzwań, ale chcą się z nimi zmierzyć.
Wyjście na ulicę z różańcem, publiczna modlitwa wymaga odwagi. To rodzaj ujawnienia publicznego swojej religijnej tożsamości, oficjalnego przyznania się do wiary Jezusa. To jest wyjście ze strefy komfortu. Łatwo jest wierzącemu mężczyźnie przyjść i uczestniczyć w nabożeństwie w świątyni. Wyjście z różańcem na ulicę w niewielkim mieście, w którym wielu ludzi się zna, wymaga odwagi. Jednak to ujawnienie się gorliwego katolika wzmacnia, daje mu siłę.
Równo uformowany szyk mężczyzn, uczestników Męskiego Różańca. Grzegorz Brożek /Foto Gość– Nie możemy też zapominać o tym, co jest podstawowym motywem, dla którego wychodzimy z różańcem w przestrzeń miejską. To jest wynagrodzenie Niepokalanemu Sercu Maryi zniewag, których doznaje – podkreśla 30-letni Tomasz Majchrzak, członek wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym.
Kolejny Męski Różaniec w Krynicy-Zdroju 4 kwietnia, w pierwszą sobotę miesiąca. Msza św. o godz.