Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne. Dziś jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć...
Osiadła w dolinie rzeczki Bela wieś skrywa wiele tajemnic. Na mapie diecezji Iwkowa jest niewątpliwie perłą. Z wielu powodów. Istnieje teoria, że łaskami słynący obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem był w kościele na cmentarzu, a kiedy okazało się, jaki kult odbiera, przeniesiono go do świątyni parafialnej. - Tymczasem w owym kościele pw. Nawiedzenia NMP z XV w., przysiadłym wśród grobów, z przepiękną polichromią z XVII w., odkryłem wizerunek o podobnej kompozycji, bardzo zniszczony - opowiada ks. Józef Gurgul, proboszcz. Obraz jest datowany na XVII wiek. Po konserwacji zalśniła twarz Matki Bożej, Królowej Nieba i Ziemi, trzymającej w prawej ręce berło, a na lewej Pana Jezusa, wznoszącego w górę królewskie jabłko symbolizujące ziemię. Dzieciątko przytula się do Matki, która patrzy przed siebie. Wizerunek okazał się nieco starszy i subtelniejszy od wersji znajdującej się w kościele parafialnym.
Najbardziej czczony jest wizerunek w parafialnej świątyni.Jednak cześć odbierał drugi obraz. Ludzie od wieków nazywają Maryję Iwkowską Panią. O czci świadczą liczne wota, wśród których srebrzą się i złocą małe ręce i nogi, a także kule pani Alicji, uzdrowionej za przyczyną Matki Bożej. - Założyłem księgę, w której są piękne świadectwa. Między innymi pani Genowefy, która straciła kontakt z wnukiem. Po latach modlitwy przed Iwkowską Panią otrzymała wiadomość. Wnuk odnalazł się w Nowej Zelandii, dając znak, że żyje, ma pracę i jest szczęśliwy. Kiedy przyszedłem do Iwkowej, poczułem się zobowiązany rozwijać kult Matki Bożej. Bo objąłem parafię 22 sierpnia, kiedy wspomina się w liturgii Maryję Królową Świata. Skoro w Iwkowej jest obraz Królowej Nieba i Ziemi, to wprowadziłem 22. dnia każdego miesiąca specjalne nabożeństwo - dodaje proboszcz. Ludzie składają kartki z prośbami i podziękowaniami, przynoszą do poświęcenia dewocjonalia. Kult trochę się ożywił, ale z pewnością jeszcze się pogłębi. Być może Iwkowska Pani mogłaby być tu uważana za Opiekunkę zaginionych i poszukiwanych. Jako Królowa Nieba i Ziemi zna przecież każdy krok swoich dzieci.
Spłonął kościół, ale krzyż misyjny ocalał.W 1952 roku, 11 lipca, zapalił się XVI-wieczny kościół parafialny z winy konserwatorów. Drewno było nasączone ropą. W przedsionku stała też beczka z paliwem. Zapalone gonty od siły wybuchu strzelały w górę i spadały nawet
Zaś nieopodal krzyża powstańców strome zejście prowadzi do kaplicy św. Urbana, pustelnika, zwanego pieszczotliwie Urbankiem. - Istnieje tradycja, że był to towarzysz Świerada z Tropia. Razem udali się na Słowację i tam w klasztorze benedyktynów Świerad otrzymał imię zakonne Andrzej, zaś Urban - Benedykt - przypomina ks. Gurgul. Do Urbanka odbywała się przed wojną tłumna procesja z feretronami i sztandarami. Dziś jest skromniejsza, choć gromadzi ludzi nie tylko z Iwkowej. Procesja odbywa się w drugi dzień Zielonych Świąt. A ludzie modlą się przede wszystkim o dobre plony.
Obraz Matki Bożej, nadpalony krzyż, kaplica św. Urbana, pamiątka powstańców... Wszystko to sprawia, że Iwkowa na mapie miejsc świętych i uświęconych nabiera niezwykłego znaczenia. Warto tam odbyć pielgrzymkę.