Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Bądź drzewem, nie drewnem

Ks. Stanisław Pietrzak przypomina o korzeniach chrześcijaństwa na Sądecczyźnie.

Nowosądecki oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego co miesiąc organizuje w sali widowiskowej przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa wykłady z cyklu „Bóg – Honor – Ojczyzna”. Marcowy, już 26. wykład w tej serii, był zatytułowany właśnie tak: „Początki chrześcijaństwa na Sądecczyźnie”. Wygłosił go ks. Stanisław Pietrzak, emerytowany kustosz sanktuarium św. św. pustelników Świerada i Benedykta w Tropiu.

Ks. Stanisław Pietrzak podzielił się ze słuchaczami swoimi naukowymi odkryciami z zakresu genetyki i historii. Podkreślał, jak ważna to rzecz, by znać swoje korzenie, zarówno rodowe, jak i narodowe. „Drzewo bez korzeni nadaje się tylko na drewno” – mówił. Nieodzowna jest też znajomość korzeni swojej wiary i życia religijnego.

A jakie my, mieszkańcy Sądecczyzny i jej okolic, mamy korzenie wiary? Skąd, kiedy i za czyim pośrednictwem dotarło do nas chrześcijaństwo? Bardzo możliwe, że pierwsi głosiciele wiary znaleźli się tu w okresie tzw. wpływów rzymskich, w III-IV wieku po narodzeniu Chrystusa. Wtedy w Kotlinie Sądeckiej działały rzymskie faktorie kupieckie, a w nich zapewne przebywali także banici, będący wygnanymi poza granice Cesarstwa chrześcijanami. Genetyka dowodzi, że żyli tu już, jak i w całej Polsce, Słowianie, jako przodkowie Polaków. Czy byli chrześcijanami? Możemy domniemywać, że tak. Ale nie ma faktycznych śladów ówczesnych chrześcijan w tym regionie.

Jakie są kolejne przesłanki wczesnego przenikania chrześcijaństwa na te tereny? Jest zapis, który poświadcza działalność arcybiskupa Moraw i Słowacji św. Metodego w kraju Wiślan około roku 875. Brak jednak śladów materialnych tej misji. Zapewne było to tylko poselstwo arcybiskupa w obronie jakichś wcześniejszych tu chrześcijan, nękanych przez władcę Wiślan.

Stąd jednak wypływa wniosek, że w rejonie Dunajca chrześcijanie przed rokiem 875 już byli. Chrystianizacja na Sądecczyźnie mogła się zacząć nawet około 855 roku, gdy wielkomorawski książę Rościsław wyrzucił ze swojego kraju wszystkich duchownych, zwanych niemieckimi, choć w istocie byli to głównie tzw. Iroszkoci, czyli kapłani i mnisi oraz świeccy pustelnicy z Wysp Brytyjskich i celtyckiej Bretonii w północno-zachodniej Francji, licznie zaludniający zwłaszcza klasztory w niemieckiej Bawarii. Właśnie ślady obecności i działania owych Iroszkotów widzimy w kilku miejscowościach Ziemi Sądeckiej, tj. w ośrodkach pustelniczych, do których należą: Tropie, Tęgoborze-Just, Iwkowa koło Tropia, a może i tzw. Poświątne koło Podegrodzia. Co to za ślady?

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy