Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.
„Jezu Przemieniony dziękuję Ci za uzdrowienia mojego syna z ciężkiej choroby”, „dziękuję za ocalenie z wypadku samochodowego czterech osób”, „proszę, aby mój mąż wyzwolił się z nałogu pijaństwa i powrócił do normalnego życia”, „gorące podziękowania za uzdrowienie mojej wnuczki Małgosi z Chorzowa” to tylko niektóre wpisy do ołpinowskiej księgi łask, której karty zapełniają wydarzenia kolejnych dni.
Gdy, w 1349 roku, Kazimierz Wielki podpisywał dla Ołpin przywilej lokacyjny i przekazywał dwa łany celem wybudowania kościoła, zapewne nie spodziewał się, że w tym miejscu tak mocno rozwinie się kult Przemienia Pańskiego. Trwa on już od XVI wieku i wciąż się rozwija. Nie wiemy natomiast, kiedy dokładnie powstało to nabożeństwo i dlaczego właśnie tutaj. Przez wieki znajdowała się tu kaplica Przemienienia Pańskiego z cudownym obrazem, ale czy stała ona osobno, czy była dołączona do kościoła też jest niewiadomą.
Ołtarz Przemienienia Pańskiego.Rozwój miejscowego sanktuarium było dziełem dwóch księży proboszczów: ks. Wojciecha Kapalskiego i ks. Antoniego Bętkowskiego. Pierwszy z nim założył bractwo Przemienienia Pańskiego. - Na swoje uposażenie miało krowy kościelne, których zresztą było 96 - pisze ks. Władysław Szczebak w „Tarnowskich Studiach Teologicznych”, tom IX. Z kolei, ks. Bętkowski w 1759 roku przeniósł cudowny obraz z kaplicy do kościoła. Już wtedy był on przystrojony licznymi wotami, które ofiarowała wdzięczna ludność.
Niespodziewanie, kilkadziesiąt lat później, w parafialnych kronikach nie znajdujemy już żadnej wzmianki o obrazie. Jest to tym dziwniejsze, że obraz nadal pozostawał w kościele, a bractwo wciąż istniało. Wizerunek Przemienienia przetrwał do 1915 roku. Tego roku, 2. maja rozegrała się tu straszliwa bitwa. Ludzie pochowali się w piwnicach i czekali na ustanie walk. Następnego dnia, gdy wyszli z ukrycia zobaczyli zgliszcza kościoła. Razem z nim i całym jego wyposażeniem, w tym z cudownym obrazem, spłonęło też 60 domostw. Rozpacz była wtedy okropna. Po kilku latach przystąpiono do budowy nowej świątyni, wtedy też parafia otrzymała nowy obraz Przemienienia Pańskiego. Przywiózł go z Włoch ks. Stefan Momidłowski, wielki przyjaciel Ołpin. Ale z czasem i on zaginął, a odnaleziony został dopiero w 1998 roku.
Włoski wizerunek wydarzenia z góry Tabor.Mimo, że w parafii nie ma już cudownego obrazu kult trwa nadal. Podobnie, jak i Boża łaska. Co czwartek są celebrowane Msze św. przy ołtarzu Przemienienia. Są one odprawiane w tych intencjach, z którymi przychodzą wszyscy wierni, a prośby płyną z całej okolicy. Po Mszy św. odmawiana jest piękna litania do Przemienia Pańskiego, będąca ołpińską modlitwą. Cała tradycja jest w tej litanii zamknięta. To wyjątkowe miejsce również z innego powodu. Od wielu lat ołpinska parafia nazywana jest zagłębiem powołań. To ziemia, którą wybrał Bóg.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2012 roku.