Odkąd pamiętam w domach moich dziadków, na ścianie zawsze wisiał obraz Jezusa Miłosiernego. Gdy byliśmy u nich, babcie śpiewały o godz. 15 Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a w południe Anioł Pański.
Pochodzę z rodziny wielodzietnej i mam ósemkę rodzeństwa. Dziś każdy z nas założył własną rodzinę.
Niedziela Bożego Miłosierdzia to odpust m.in. w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Cerekwi koło Bochni, rodzinnej parafii moich rodziców i dziadków. Chciałam się podzielić moimi ostatnimi doświadczeniami Miłosiernej Miłości Boga.
Odpust parafialny w Cerekwi nadal jest bliski memu sercu. Pamiętam z wcześniejszych lat rodzinne wyjście na Mszę św. odpustową, na godz. 11, pełny kościół wiernych przystępujących do Komunii świętej, a potem przed kościołem głośne rozmowy. Powitania z bliższymi i dalszymi członkami rodziny, niezapomniane, kolorowe kramy z zabawkami i słodyczami. Potem uroczysty obiad w gronie rodziny. Obowiązkowy rosół z makaronem, zapach mizerii i smażonych kotletów.
Tegoroczny odpust niby taki sam, ale zupełnie inny. Niedziela spędzona znów przed ekranem telewizora w domu. Niby dzień radosny, ale wspominamy też naszych bliskich zmarłych. Przypomina mi to smutek, jaki nasza rodzina przezywała 2 kwietnia 2016 roku, kiedy w sobotę przed Niedzielą Bożego Miłosierdzia zmarła nasza babcia Stefania. W czasie uroczystości pogrzebowej ks. Stanisław, jej syn, a mój wujek powiedział, że spodobała się Bogu, bo wybrał dla niej wymarzoną datę na powołanie jej do siebie: wigilię Święta Bożego Miłosierdzia.
Wydawało się, że w tym roku pożegnamy drugą babcię, Genowefę, lat 97. Już od początku trwania nowenny do Miłosierdzia Bożego jej stan zdrowia był na tyle poważny, ciężki, że rodzice zdecydowali się poprosić księdza o udzielenie jej sakramentu namaszczenia chorych. Mogę powiedzieć, że przesyłając sobie nawzajem z moim rodzeństwem zdjęcia z życzeniami świątecznymi żegnaliśmy się jednocześnie z Babcią. Wola Boża okazała się jednak inna. Może dzięki ufnej modlitwie, odmawianej codziennie koronce do Bożego Miłosierdzia i za wstawiennictwem św. Kamila, patrona chorych i umierających, Babcia powróciła do sił i mogła nawet uczestniczyć w transmitowanej Mszy Świętej z krakowskich Łagiewnik (co widać na załączonym zdjęciu). Moi rodzice, Genowefa i Władysław, sami wymagają pomocy z racji wieku i stanu zdrowia, a z poświęceniem opiekują się schorowaną Babcią. Ich wyrzeczenia, poświęcenie i wyrozumiałość jaki okazują to dla mnie naoczny przykład Miłości Miłosiernej
Taką pomoc z dnia na dzień okazuje swoim bliskim tysiące ludzi. W obecnej sytuacji doświadczamy Miłości Miłosiernej Jezusa Zmartwychwstałego chyba bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wystarczy tylko rozejrzeć się dookoła. Panuje strach i obawa o zdrowie zarówno własne, jak i członków rodziny, szczególnie tych obciążonych innymi chorobami. W natłoku codziennych obowiązków nie zapominamy jednak o modlitwie za siebie, rodzinę, personel medyczny, kapłanów, siostry zakonne. Docenimy wartość Eucharystii i Komunii świętej, spacerów z rodziną, przejażdżek rowerowych i spotkań przy grillu. Wrócą gwarne spotkania, uroczystości odpustowe, jak choćby w Cerekwi. Musimy tylko mieć nadzieję i wciąż uczyć się cierpliwie czekać, a także doceniać każdy nowy dzień jaki daje nam Jezus Miłosierny.