Refleksją dotyczącą duszpasterskich wyzwań dzieli się proboszcz parafii pw. św. Jadwigi w Dębicy ks. prałat Ryszard Piasecki.
Trochę obawiam się powrotów. Zastanawiam się czasem, ilu ludzi powróci do swych świątyń, wspólnot. Nie tylko teraz, ale i później, kiedy zapewne restrykcje będą znoszone w większym zakresie, wreszcie całkowicie. Czy wielu katolików, może trochę letnich, sformalizowanych, których wiara była tylko zrytualizowana, nie odpuści sobie Kościoła? Pomyślą może: „tyle wytrzymaliśmy nie będąc w świątyni, i jakoś dało się przeżyć, to może w ogóle obędziemy się bez tego, może nie warto wracać?”
Epidemia jest znakiem czasów, który musimy odczytać. To dotyczy Kościoła, biskupów, kapłanów, wiernych. W nowej perspektywie musimy widzieć, odczytać naszą wiarę. Myśmy się zinstytucjonalizowali. Kiedy wejście do kościoła odcięła nam pandemia, to okazało się, że wielu katolikom wiara się posypała. Bo wielu z nas sformalizowało sobie wiarę, ograniczając ją do uczestnictwa w nabożeństwach, praktykach, bez późniejszego odzwierciedlenia Ewangelii w życiu społecznym, osobistym. Kiedy pójście do kościoła nie było możliwe, to trzeba było otworzyć świątynię swego serca, czego wielu niestety nie potrafiło zrobić, niektórzy pewnie nie chcieli, wielu nie wie nadal o co chodzi. Stąd pewien niepokój, który mi towarzyszy, dotyczący powrotów. Widzę, że koronawirus i epidemia wyzwala nas z religijnego formalizmu. Kiedy nie można, nie da się, ograniczona jest możliwość pójścia na Mszę św., uczestnictwo w sakramentach, grupach, wspólnotach, to sami musimy odpowiedzieć sobie, czym jest nasza wiara, na jakim fundamencie się opiera. Sytuacja zmusza nas do tego.
Z drugiej strony widzę, że wielu tęskni, do wspólnoty, wspólnej modlitwy, wspólnotowego przeżywania sakramentów. Mamy dzięki Bogu transmisje. W mojej parafii każdej niedzieli uczestniczy w nich z naszej świątyni około 2–3 tys. wiernych. Owszem, te 2 tysiące to jest połowa liczby dominicantes, ale to jednak 2 tysiące, które mają jakąś łączność z parafią, silne poczucie tożsamości. Wielu też pewnie łączy się przez media z Łagiewnikami czy Częstochową. Kiedy transmitujemy codziennie różaniec z naszego kościoła, to 180 do 200 osób nam towarzyszy. To jest piękne, to jest dobry znak.