Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.
W tym miejscu historia i tradycja przeplata się z pięknem krajobrazu. Razem tworzą wyjątkową Bożą przestrzeń.
Przed laty wiódł tędy historyczny szlak handlowy z Węgier do Polski, dziś ruchliwa trasa z Krakowa i Tarnowa do Nowego Sącza.
Jadąc w kierunku gór niedaleko za Łososiną Dolną, a tuż przed serpentynami, mijamy przełęcz św. Justa. W jej centrum, otoczony szpalerem drzew, znajduje się starodawny, drewniany kościółek pod wezwaniem św. Justa, administracyjnie należący do parafii Tęgoborze.
Kościół na Juście.Na co dzień jest on zamknięty, ale każdy, kto chce kontemplować oblicze Juścieńskiej Pani i poznać historię tego miejsca może liczyć na życzliwość państwa Osierdów, mieszkających w najbliższym sąsiedztwie. - Najpierw mama miała klucze do kościołka, teraz moja rodzina. Dla nas to wyjątkowe miejsce, każdemu o nim opowiemy - zachęca pani Maria. Turystów przybywa z roku na rok, tych indywidualnych, jak i grupowych. Jedni modlą się w samotności, inni uczestniczą w niedzielnej Mszy św., czy odprawianych tu nabożeństwach fatimskich.
Według legendy drewniany kościółek zbudowany został na miejscu pustelni św. Justa, ucznia św. Świerada z Tropia. O rzekomej obecności eremity w tym miejscu i jego działalności przypomina obraz znajdujący się w świątyni.
Ołtarz z obrazem Matki Bożej Juścieńskiej.Ale to nie on przyciąga rzesze wiernych. Bożym magnesem jest łaskami słynący obraz Matki Bożej Juścieńskiej, zwanej też Matką Boża Siewną, usytuowany w ołtarzu głównym.
Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy umieścił go w kościołku na wzgórzu. Prawdopodobnie pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku, sprzed 1633 roku. Namalowany został na płótnie i naklejony na drewnianą tablicę o wymiarach 115 na 89,
Mimo, że nie ma księgi łask, wiadomo o wielu cudach wyproszonych za wstawiennictwem Matki Juścieńskiej. W kronice parafialnej, o czym pisze ks. Eugeniusz Krężel, rodak tęgoborski, w książce „W hołdzie Matce Bożej Juścieńskiej” zachował się wzruszający list nadesłany z Krakowa w 1956 roku. Opisuje on historię młodej kobiety, która ciężko zachorowała po porodzie. „Jej stan był bardzo ciężki, a godziny jej życia policzone”. Siostra chorej, która jako dziecko otrzymała obraz Matki Bożej ze wzgórza Just uklękła i gorąco modliła się o jej zdrowie. Podobnie modliła się jej matka. Kobieta cudownie wyzdrowiała.
- Pamiętam z opowiadań, jak kilkanaście lat temu dziecko zatruło się sromotnikiem i walczono o jego życie. Gdy odprawiono Mszę św. na Juście dziecko wróciło do zdrowia - wspomina pani Maria. - W nieszczęściu ludzie zawsze uciekają się do Matki Juścieńskiej, bo tu jest taka nasza mała Jasna Góra. Wiele rzeczy materialnych znajdujących się w kościele - obrusy, świece, dywany, czy paschał, to wszystko są wota dla Matki za wyproszone łaski - dodaje. Matka błogosławi cały czas. - I pozostaje tu wciąż Ucieczką grzeszników, Pocieszycielką strapionych i Wspomożeniem wiernych, w miejscu uświęconym przed wiekami modlitwą i pokutą św. Justa Pustelnika - pisze ks. Krężel.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku.