Setki pielgrzymów 1 maja nie wyruszyło w sposób fizyczny, na nogach, do sanktuarium maryjnego w Tuchowie, ale pojechał kleryk Patryk... żukiem A11.
Jak już pisaliśmy na łamach "Gościa Tarnowskiego", początki tej dorocznej pielgrzymki sięgają końca lat 60. XX w. i były związane z działającą wtedy prężnie Wspólnotą Misyjną. Pielgrzymka rozpoczynała się przed kościołem księży filipinów w Tarnowie. Potem pątnicy ulicami Wałową, Lwowską, Dąbrowskiego i al. Tarnowskich zmierzali w kierunku kościółka na Górze Świętego Marcina. Tam był czas na nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, krótką modlitwę i śniadanie na trawie. Dalej pielgrzymi ruszali przez Łękawkę i Karwodrzę, by po godz. 12 dotrzeć do sanktuarium Matki Bożej na Lipowym Wzgórzu w Tuchowie.
W tym roku z powodu epidemii wspólne wędrowanie nie odbyło się tak jak zwykle, ale filipini zaprosili wszystkich do pielgrzymowania duchowego.
Jednak jeden śmiałek z filipińskiej wspólnoty do Tuchowa się wybrał, na pace żuka A11 wioząc intencje, zaliczając wszystkie punkty na trasie, by stanąć przez obliczem Matki Bożej na Lipowym Wzgórzu. Zobaczcie relację z pielgrzymki kleryka filipińskiego Patryka Żelichowskiego.
- Tego się nie da "odzobaczyć" - komentuje ks. Mateusz Kiwior, filipin.
FILIPIŃSKA PIELGRZYMKA DO TUCHOWA 2020