Julia, Paweł i Dominik z parafii w Piwnicznej-Kosarzyskach 10 maja przystąpili do Pierwszej Komunii Świętej.
Podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu uroczystości w porozumieniu z rodzicami. Zazwyczaj w naszej parafii do I. Komunii Świętej mamy kilkanaścioro dzieci. W takiej sytuacji pewnie czekalibyśmy, aż wszystkie ograniczenia zostaną zniesione. Jednak przy trójce dzieci i ograniczeniu w kościele 1 osoby na
Rodzice zaakceptowali konieczne ograniczenia. Zrezygnowali z wielkich przyjęć. W czasie Mszy św. siedzieli ze swoimi dziećmi. Poza rodzicami w Mszy św. wzięło udział rodzeństwo dzieci komunijnych, niektórzy chrzestni, część dziadków. Tyle.
- Julka jest moim najmłodszym dzieckiem. W latach minionych czwórka moich dzieci przystępowała do I Komunii Świętej, ale powiem szczerze, że wydaje mi się, że zawsze powinno być tak, jak w tym roku. Nie mówię o epidemii, o ograniczeniach, ale ich konsekwencjach. Zazwyczaj przygotowania w rozmaitych wymiarach trwały nawet parę miesięcy. Było mnóstwo kwestii do ogarnięcia: strój komunijny, przyjęcie, zaproszenia, zdobienie kościoła, i parę innych spraw. W tym roku to, co niezbędne, zajęło raptem parę dni. Skoro zabrakło tego wszystkiego, co zewnętrzne, to zostało to, co wewnętrzne, niczym nie przesłonięte - przyznaje Elżbieta Śmigowska, mama Julki. Były dzieci i Pan Jezus.
Msza św. była skromna, prosta, ale uroczysta. Z procesją, ze śpiewem z chóru scholi. - Nie było stuku aparatów, szumu kamer, nie było wędrówek dzieci po kościele, które zazwyczaj są angażowane w czytanie lekcji, w śpiew psalmu, czytanie wezwań modlitwy powszechnej, etc. Teraz dzieci, siedzące ze swoimi rodzicami mogły skupione czekać na przyjęcie Jezusa - mówi ks. Rafał.
- Jesteśmy szczęśliwi, że dzieci przyjęły I. Komunię Świętą i że przeżywają ten dzień tak bardzo duchowo - mówi pani Elżbieta.