W czasie pandemii szukamy ratunku w Maryi, która poprzez cudowne obrazy rozsiane po całej diecezji wciąż przypomina, że jest z nami w dobrej i złej doli.
Sanktuarium w Przeczycy leży na uboczu głównych dróg, ale to nie przeszkadza pielgrzymom w dotarciu przed tron Matki, której zawierzają swoje sprawy. Jadąc do Przeczycy od strony Jodłowej trzeba wjechać na wzniesienie, skąd rozciąga się widok na dolinę Wisłoki. To ziemia Matki Bożej. - Parafianie i sąsiedzi mają wielką cześć do Maryi z Przeczycy. Od dawna mawiają, że Ona „przeczy złu i nieszczęściom” - mówi ks. prał. Marek Marcićkiewicz, kustosz sanktuarium. Święte miejsce lubią odwiedzać pielgrzymi ze Śląska i sąsiednich diecezji. Pątnicy wstępują do Przeczycy, udając się potem do Jodłowej, Czermnej, Dębowca, Miejsca Piastowego, Dukli, Kobylanki i Żmigrodu. Okoliczni mieszkańcy przychodzą co roku prosić o bezpieczeństwo w domach i dobre plony, ale najwięcej ludzi garnie się do Matki Bożej na wielki odpust, który przypada w okolicach 15 sierpnia. - Jeśli nie ma wtedy 50. spowiedników, to ludzie się nie wyspowiadają - dodaje ks. Marcićkiewicz.
Cudowna figura Matki Bożej.Figura Matki Bożej z Dzieciątkiem jest stara. Wykonaniem Maryja łączy dwie epoki: gotyk, co widać w układzie szat, i renesans, który odbija się na zatroskanej twarzy Matki Jezusa. Nie wiadomo, skąd figura znalazła się w Przeczycy, choć mówią, że typem należy do Madonn węgierskich. Jest w Przeczycy od wieków, choć zmieniały się kościoły, a nawet przynależność parafii do diecezji, bo do 1925 roku Przeczyca należała do Przemyśla, a od tego roku została włączona do diecezji tarnowskiej. Kult Maryi jest tak stary, jak dzieje parafii, dlatego na początku XX wieku pomyślano o koronacji statuy koronami papieskimi. Starał się o to bp Pelczar z Przemyśla, dziś święty, ale nie dożył koronacji. Stało się to 15 sierpnia 1925 roku przy udziale 40. tys. ludzi. - W 1937 roku korony zostały skradzione. A uroczysta rekoronacja miała miejsce dopiero w 1975 roku. Dokonał jej kard. Karol Wojtyła. W tym samym roku, jesienią, pewna kobieta odnawiała ziemne groby, obsypując je piaskiem wydobytym niedaleko cmentarza w Straszęcinie. Kopiąc ów piasek natrafiła na korony. Po śledztwie i badaniu okazało się, że są to korony Matki Bożej z Przeczycy! Kobieta, która je znalazła, przez całe życie przyjeżdżała tutaj na odpust. Zmarła przeszło rok temu. Korony pokazuję dziś pielgrzymom - mówi ks. kustosz.
- Odnalezione korony są dziś wotum i pamiątką wielkiej historii - mówi ks. Marcićkiewicz.Kard. Wojtyła, kiedy odjeżdżał z Przeczycy, powiedział: „Jak tutaj daje się odczuć obecność Matki Bożej!”. Tej obecności doświadczają ludzie, prosząc o zdrowie, powrót do niego, o szczęśliwą operację, o bezpieczeństwo w domu i w polu. Przychodzą, ale i dzwonią, piszą - żeby pomodlić się przed cudowną figurą Matki. Nie brakuje podziękowań. - Jest ich sporo, choć ludzie niechętnie chcą, żeby je dokumentować. Niemłody już mężczyzna doznał poważnej kontuzji, a w perspektywie czekał go wózek. Dwa tygodnie temu o własnych siłach przyszedł na Mszę św. W ubiegłym roku młody człowiek miał wypadek drogowy, lekarze nie dawali mu żadnych szans, ale rodzice powierzali go Matce Bożej. Wrócił do zdrowia, jest aktywny, pracuje. Inny mężczyzna miał mieć operację, przed nią był w Przeczycy. Operacja okazała się niekonieczna. Dziękował Matce Bożej jak dziecko. Inny z ojców uważa, że jego dziecko zostało cudownie uzdrowione, jednak przyznał, że cud był dla niego, dla wzrostu jego wiary. Jak się patrzy na tych ludzi, jak się ich słucha, jak się doświadcza ich wiary, wdzięczności, od razu czuje się, że Maryja działa - opowiada ks. kustosz. Ludzie wracają z Przeczycy inni.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku.