W czasie pandemii szukamy ratunku w Maryi, która poprzez cudowne obrazy rozsiane po całej diecezji wciąż przypomina, że jest z nami w dobrej i złej doli.
Chotowa leży
Żeby dotrzeć do kościoła, trzeba pojechać w kierunku Czarnej. Miejsce, na którym stoi kościół, był nazywany Ptasią Górką. Otoczenie świątyni zaciekawia umieszczonymi pośród zieleni kamieniami z różnych miejsc świętych i związanych z polskim martyrologium.
- Rośnie tu jodła posadzona przez Nicholasa Reya, byłego ambasadora USA, potomka w prostej linii Mikołaja Reya, wielkiego poety polskiego odrodzenia - przypomina Ryszard Pajura, autor przewodnika po Ziemi Dębickiej. Reyowie mieli niedaleko dwór i majątek w niedalekim Przyborowiu.
U stóp świątyni niewielka grota Matki Bożej zachęca do modlitwy. Sam kościół, nad szumiącym Potokiem Chotowskim, tonie w zieleni, kwiatach i w głosach ptaków. Nie na darmo to miejsce nazywało się kiedyś Ptasią Górką. - Przyjemnie tu pospacerować, chłonąc atmosferę wiejskiej parafii wśród lasów - dodaje Ryszard Pajura.
Matka Boża Chotowska.Ponoć, bo do końca nikt nie wie jak było, w 1800 roku jedna mieszkanek wsi poszła pieszo z pielgrzymką do Częstochowy. Na Jasnej Górze zakupiła obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Jakoś pod ubraniem przeniosła go przez granicę zaborów. Kiedy przyniosła do domu i pokazała, usłyszała w chałupie: „nie jesteśmy godni zatrzymać u siebie takiego obrazu”. Co było z obrazem dalej? Nie do końca wiadomo. Faktem jest jednak, że w 1846 roku właściciel dóbr hrabia Rey postawił pamiątkowy krzyż w miejscu, w którym chłopi w czasie rabacji zabili rządcę z Przyborowia Żętowskiego. - Wkrótce na miejscu krzyża powstała drewniana kapliczka pomalowana na niebiesko - pisze ks. dr Andrzej Jedynak, niegdysiejszy proboszcz, w małej książeczce „Parafia wśród lasów”. Do tej kapliczki trafił ów wspomniany obraz.
Ks. proboszcz Józef Majka.Dziś znajduje się w kaplicy znajdującej się z prawej strony głównej nawy kościoła parafialnego. Wzniesiono go na Ptasiej Górce, która od dawna nazywana już była Jasną Górką. Chotowa nie kandyduje do miana sanktuariów. Jednak od lat ludzie przychodzą się tu modlić i otrzymują łaski. - Najwięcej wiernych z zewnątrz przybywa na odpusty – przyznaje ks. Józef Majka, proboszcz. Są jednak i tacy, którzy to miejsce upatrzyli sobie, i tę Maryję. - Od wielu lat przyjeżdżają tu np. kobiety z Góry Motycznej. W tym roku prosząc o pogodę zamówiły 4 Msze św. i codziennie w niej uczestniczyły - dodaje ks. Majka. Stale przy obrazie jest mnóstwo świeżych kwiatów. Znak, że wierni pamiętają o swej Matce.
Pielgrzymka z Chotowej do Tuchowa.Z obrazem wiąże się grota MB Niepokalanej, która znajduje się u stóp kościoła. - Niedawno spotkałem tam klęczącego chłopaka, których chyba z Pilzna przyjechał tu na rowerze żeby modlić się w czasie, kiedy jego narzeczona zdawała jakiś ważny egzamin - opowiada ks. Majka. Kiedyś z groty wierni czerpali wodę, której przyjmowanie z wiarą miało szczególną moc. W Chotowej krąży opowieść o pewnej Żydówce z Pilzna, która chciała wody ze źródełka. - Człowiek o nią poproszony zapomniał o prośbie, nabrał innej wody, którą zaniósł Żydówce. Po umyciu się i napiciu ociemniała kobieta odzyskała wzrok - przypomina legendę ks. Andrzej Jedynak. Dziś wody w źródle nie ma. Mówi się, że pojawia się tam wtedy, kiedy jest zgoda między ludźmi. Ale Matka Boża czeka tu na każdego o każdej porze.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku.