W czasie pandemii szukamy ratunku w Maryi, która poprzez cudowne obrazy rozsiane po całej diecezji wciąż przypomina, że jest z nami w dobrej i złej doli.
U nas tak jest, że jak jest kłopot, dzieje się coś niedobrego, to trzeba lecieć do kościoła, do Matki Bożej - przyznaje pani Katarzyna, parafianka z Jazowska.
Robili tak ojcowie, dziadowie i nigdy się nie zawiedli, może i dlatego, że nie tylko kiedy trwoga, ale na co dzień trwali przed obliczem Matki Boskiej Jazowskiej.
Barokowa świątynia w Jazowsku, parę kilometrów przed Łąckiem, jak donosili 400 lat temu kronikarze, „zbudowany jest na wysokiej górze”. Tam mieszkanie znalazła Madonna z Dzieciątkiem. - Obraz jest w typie bizantyńskim hodogetrii, a czczona jest jako Matka Boża Szkaplerzna - tłumaczył przed laty ks. Jan Nowiński, niegdysiejszy proboszcz w Jazowsku, wielki czciciel i popularyzator kultu MB Jazowskiej. Powszechnie przyjmuje się, że obraz pochodzi z końca XV wieku. Byłby jednym z najstarszych wizerunków Maryi czczonych w diecezji. W Jazowsku kult ma już 500 lat, z czego prawie 300 w obecnym kościele.
Proboszczujący tu dziś ks. Mirosław Papier otwiera księgę łask i wotów zaprowadzoną kilkadziesiąt lat temu przez ks. Nowińskiego. - Jak widać jest tu wpisów niemało. Są informacje o złotych i srebrnych sercach, koralach i innych kosztownościach złożonych do stóp Maryi. Wpisy są nie tylko naszych parafian, ale i mieszkańców okolic - pokazuje ks. Mirosław. Luźno leży kartka z dopiętym obrazkiem Matki Bożej. Józef Słowik z Kadczy miał nielichy powód, by dziękować Maryi. W czasie wojny światowej został trafiony nabojem w tułów, w okolice serca. Kula, przeszła przez materiał, jakieś dokumenty, książeczkę, zatrzymała się na obrazku Matki Bożej. W 1977 roku przyszedł na plebanię w Jazowsku, ofiarował spisane świadectwo i ów obrazek. Są tu wpisane liczne uzdrowienia, inne cudowne interwencje. W sumie kilkadziesiąt świadectw z minionych 70 lat.
Kult Maryi z Jazowska był niegdyś niesłychanie rozwinięty. Już w 1700 roku dziedzic, książę Jan Lubomirski fundował w kościele Bractwo Szkaplerzne. Prawie 200 lat później powstało Bractwo Różańca Wiecznego. Pięćdziesiąt lat temu władza kościelna usankcjonowała wielowiekowy kult Maryi dając Jazowsku tytuł sanktuarium. - Nie jest dziś szeroko rozsławione - pisał 30 lat temu ks. Nowiński. Tak jest do dziś. Niemniej jednak jedna rzecz się nie zmieniła. - Można powiedzieć że ten obraz, i ta Matka Boża jest ostoją życia dla tutejszych parafian, oni tym obrazem i tą Matką Bożą żyją, na Niej opierają wszystkie sprawy swojego życia, to jest ich największy skarb i największa świętość - dodał ks. Nowiński. Tak jest i dziś. - Kiedy Obidza usamodzielniła się jako parafia, największym zmartwieniem ludzi było, że nie mogą tego wizerunku Madonny z Dzieciątkiem zabrać ze sobą - opowiada o wydarzeniach sprzed lat ks. Papier.
Parafia ma dwa odpusty, przy czym mniejszy, szkaplerzny, jest w istocie większym. - Do dziś jest obyczaj, że rodzice zapisują do szkaplerza dzieci pierwszokomunijne. Szkaplerz przyjmują u nas wierni z Sądeczyzny. Każdego roku kilkudziesięciu - mówi ks. Mirosław. W ostatnich latach maryjne stały się poza środami także soboty. - Modlimy się na różańcu za matki oczekujące dzieci i o szczęśliwe narodziny - mówią parafianie. Co czwartek jest 3 godzinna, popołudniowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Przed parafią trudny remont świątyni. Może jednak odzyskując blask znów zacznie ściągać tu pielgrzymów także jak dawniej, ze Słowacji czy Węgier?
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się