Proboszcz z monstrancją wsiadł do pickupa, a obok, zamiast ministrantów, miał żołnierzy z karabinami.
Ksiądz Kasper Bernasiewicz, pochodzący z Gródka koło Grybowa, tarnowski kapłan, od 2016 roku jest na misjach w Peru. Pracuje z ks. Antonim Lichoniem w parafii Iscozacin w wikariacie San Ramon.
W ostatnią niedzielę odbyła się niezwykła procesja ulicami Iscozain. Żołnierze na księdza z Najświętszym Sakramentem czekali przed kościołem. Potem wsiedli razem z nim do pickupa i tak objeżdżali wiernych, którzy przed swoimi domami robili skromne ołtarzyki, czasem z dwóch desek, na których stawiali jakieś święte obrazki znalezione w domach.
- Boże Ciało w Peru zawsze jest w niedzielę. Było właśnie w ostatnią. Ale też w każdą niedzielę jest całkowity zakaz wyjścia z domów i zakaz kultu od 16 marca. Stan wyjątkowy. Póki co do 30 czerwca, może dłużej, bo już parę razy przedłużali. To już 3 miesiące w zamknięciu. Nasz wyjazd zawsze jest za specjalnym pozwoleniem. Bóg jednak jest z nami, a w czasie procesji, jak śpiewamy w Polsce, „zagrody nasze widzieć przychodzi” - opowiada ks. Kasper..
- Co do ołtarzyków, to zazwyczaj te na Boże Ciało „buduje się”, a właściwie sypie z kwiatów, na ziemi. Te, które ludzie zbudowali przed domami to po to, by wyjść, stanąć przy nich i przyjąć błogosławieństwo - dodaje ks. Bernasiewicz..
Czasem księża z Iscozacin udają się na wioski, z jakąś pomocą żywnościową, ale to wtedy, kiedy pojawia się taka możliwość, pozwolenie i zawsze z obstawą żołnierzy. - Władzę we wiosce ma policja i porucznik wojskowy, bo jesteśmy, cały kraj, w czasie stanu wyjątkowego. U nas na parafii mieszkają żołnierze, którzy przybyli strzec ludzi, by się nie przemieszczali. Jest 30 żołnierzy, więc parafia jest dobrze strzeżona, ale parafia wygląda jak jednostka wojskowa - dodaje ks. Kasper.
Parafia Iscozacin położona jest w części Amazonii peruwiańskiej, nazywanej dżunglą środkową. Są to tereny górzyste, porośnięte tropikalnym lasem, gorące i wilgotne, gdzie doliny przeplatają się z pasmami górskimi. Ks. Kasper pisze: "Parafia prowadzi i rozbudowuje ciągle szkołę parafialną, za którą jest odpowiedzialny ks. Antoni Lichoń, z którym obecnie pracuję. Teren parafii rozciąga się na ponad 100 kilometrów. Należy do niej ok. 70 wspólnot rozsianych po dolinach, górach i na brzegach rzek. Do większości parafian docieramy najczęściej samochodem terenowym, ale do dalszych wiosek musimy iść parę godzin pieszo".
Zmartwieniem dla misjonarza jest fakt, że rolnicza ludność zaczyna trudnić się produkcją kokainy.
"Ryzykują przez to więzieniem, a często tracą życie w dziwnych porachunkach. Wielu młodych ludzi jest uwikłanych w przemyt narkotykowy. To jest ta ciemna strona Peru. Tutejsza ludność żyje bardzo ubogo i skromnie. Nie narzekają jednak na swój los, nie są roszczeniowi i mają dużo wyrozumiałości dla ludzkich błędów. Nie ma u nich pośpiechu, zawsze mają czas żeby się spotkać, porozmawiać, pobyć ze sobą" - pisze ks. Bernasiewicz..