W Bochni 24 czerwca odbył się 47. Wieczór Uwielbienia "Strumienie" Konferencję wygłosił jezuita o. Dariusz Piórkowski z Zakopanego.
Tym razem wracamy do otwartej formuły „Strumieni’ w kościele szkolnym. Spotkamy się po raz ostatni przed wakacyjną przerwą, aby doświadczyć przemiany naszych serc. Prosimy Pana, aby dotykał naszych wnętrz. Aby je przemieniał, by to, co z nich wychodzi, było czyste, szlachetne, piękne. By uświadomił nam, że nie obmywanie kubka jest najważniejsze, ale to, co kryje się w środku, czym możemy dzielić się z innymi - zapraszał Łukasz Samek, koordynator organizowanych przez Wspólnotę Strumienie Wody Żywej wieczorów.
Gościem 47. wieczoru był jezuita o. Dariusz Piórkowski z Zakopanego, duszpasterz, rekolekcjonista, publicysta. W kościele nie było tak wielu uczestników, jak zwykle, ale wielu łączyło się dzięki transmisji online. W czasie wieczoru czytana była Ewangelia wg św. Marka, fragment, w którym Jezus prowadzi z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie spór o tradycję, a w dalszym ciągu tłumaczy skąd biorą się niegodziwości, że wypływają z wnętrza człowieka.
- Najbardziej uderzyło mnie w czytanej Ewangelii wyrzut Jezusa skierowany już w domu do uczniów: „I wy nie rozumiecie”? Uczniowie, jak my wszyscy skupiają się na tym co widać, a mamy wielką trudność w dostrzeganiu głębszego sensu, zobaczenia tego, czego nie widać. To mnie naprowadza na ogólną refleksję, to jest dziś ważne w Kościele, szczególnie jeśli mówimy o nowej ewangelizacji. Otóż my się posługujemy religijnym słownictwem, na konferencjach, kazaniach, zakładając, że ono jest zrozumiałe, że wszyscy wiedzą, o co chodzi. I że jest ni zrozumiałe tak, jak jego znaczenie jest opisane w Piśmie Świętym. To jest moim zdaniem wielka iluzja - mówił o. Piórkowski.
Biblia pisze o doświadczeniu ludzkiego życia, ale słownictwo typu „ofiara”, „odkupienie”, „zbawienie” funkcjonowało najpierw w świeckiej sferze, potem zostało przyswojone przez religie, a potem przyjęte przez judaizm i przejęte przez chrześcijaństwo. Jezus używa tych samych słów, ale nadaje im nowe znaczenie.
- Błędne rozumienie dotyczy także „czystości” i „nieczystości”. Często rozumiemy i zawężamy to do sfery seksualnej. Niestety jest to bardzo wąskie rozumienie czystości i nieczystości jako cnoty czy wady moralnej. Czystość czy nieczystość serca jest czymś znacznie poważniejszym i głębszym. Pewien biskup we Francji, w XVII wieku, mawiał o mniszkach, które prowadziły bardzo ascetycze życie i chlubiły się tym, że były „czyste jak anioły, a pyszne jak demony”. Może być bowiem tak, że ktoś na przykład zmaga się z jakimiś upadkami w sferze seksualnej, Bóg to dopuszcza. Po co? Aby oczyścić bądź uchronić człowieka od pychy, która jest znacznie gorsza, która dopiero zanieczyszcza nasze serca. Ale pycha jest mniei widoczna i odczuwalna, czasem jej w ogóle nie widać. Podczas gdy to, co związane jest z naszym ciałem jak najbardziej: czujemy, przeżywamy. Skupieni jesteśmy na tym co widać co czuć - mówił o. Dariusz Piórkowski.
Całość konferencji do odsłuchania na profilu na Facebooku STRUMIENIE WODY ŻYWEJ.