O tym, jak udaje się wpleść nutkę tarnowskiego eklezjalnego realizmu do stolicy chrześcijańskiego świata, opowiedział nam ks. prał. Piotr Bajor.
W najnowszym numerze papierowego wydania "Gościa Tarnowskiego" piszemy o naszych kapłanach w służbie Stolicy Apostolskiej. O tym, jak udaje się wpleść nutkę tarnowskiego eklezjalnego realizmu do stolicy chrześcijańskiego świata, opowiedział nam ks. Piotr Bajor, który od 13 lat jest urzędnikiem Kurii Rzymskiej.
Z diecezji tarnowskiej pochodzą także papiescy dyplomaci – ks. Grzegorz Piotr Bielaszka i ks. Paweł Obiedziński, ale – jak podkreślają – największe doświadczenie w tej kwestii ma abp Henryk Nowacki, który jako pracownik Sekretariatu Stanu i nuncjusz apostolski służył trzem papieżom. Z jednym z nich do dziś jest w bardzo bliskich i zażyłych relacjach.
Apostolskim administratorem jest ponadto ks. Dariusz Buras posługujący w Kazachstanie, który mówi, że wszystko otrzymał w darze, aby stawać się darem dla wszystkich. Wszyscy w służbie Piotrowi naszych czasów.
Abp Henryk Nowacki jako pracownik Sekretariatu Stanu i nuncjusz apostolski służył trzem papieżom. Z jednym z nich do dziś jest w bardzo bliskich i zażyłych relacjach. arch. abp. H. Nowackiego Ks. prał. Grzegorz Piotr Bielaszka, rodem ze Szczucina, w dyplomacji papieskiej służy od 2006 roku. Obecnie w Nuncjaturze Apostolskiej w Gabonie. arch. kapłana Ks. prał. Paweł Obiedziński (pochodzący z parafii św. Kazimierza w Nowym Sączu) w Tarsie podczas uroczystości Nawrócenia św. Pawła. W dyplomacji papieskiej od 2009 roku. arch. kapłana Pochodzący ze Skrzyszowa ks. Dariusz Buras od 2015 r. jest administratorem apostolskim w Atyrau w Kazachstanie. ks. Adam Pawlaszczyk /Foto GośćO tych kapłanach przeczytacie więcej w tarnowskim wydaniu papierowego "Gościa Niedzielnego". Dla zobrazowania publikujemy cały list ks. prał. Piotra Bajora, w którym opowiedział nam o tym, jak wygląda jego służba następcy św. Piotra.
"Czas bycia w Stolicy Apostolskiej jest dla mnie piękną, choć niełatwą (bo z dala od Tarnowa) przygodą pojętą w kluczu daru i służby, przygodą, która nie trwa przez wszystkie lata kapłaństwa, ale jest wycinkiem, który jak miał swój nieoczekiwany początek, to będzie miał swój niespodziewany koniec. Nie jest to sakrament, który wyciska niezatarte znamię, ale jest czasem wyciskającym na kapłańskiej osobowości rys dojrzałości i odpowiedzialności za Kościół oraz rzadkiego do zdobycia gdzie indziej doświadczenia uczestnictwa „od środka” w tworzeniu rozstrzygającego głosu Rzymu Roma locuta causa finita. A jeśli do tego rzymskiego głosu mogę finezyjnie wpleść nutkę tarnowskiego eklezjalnego realizmu, to uznaję siebie tylko za Bożego szczęściarza" - pisze tarnowski kapłan.
Całość przeczytacie na następnej stronie.