O tym, jak udaje się wpleść nutkę tarnowskiego eklezjalnego realizmu do stolicy chrześcijańskiego świata, opowiedział nam ks. prał. Piotr Bajor.
Powszechnie znana jest maksyma Roma locuta causa finita (Rzym przemówił, sprawa zakończona) w jakiejś mierze przypisywana św. Augustynowi, który w kontekście teologicznej dyskusji z palagianizmem w jednej ze swych Mów odwołuje się do sprawy złożonej właśnie w Stolicy Apostolskiej, skąd nadeszła odpowiedź umocowana aktami dwóch synodów (Kartagina i Milewe) w kontrowersyjnej kwestii. Nie wiemy dokładnie, kto w Rzymie w V wieku po Chrystusie zajął się tym argumentem w imieniu papieża Innocentego I, ale pozwalamy sobie przypuszczać, że nie uczynił tego tylko i wyłącznie sam ówczesny papież. Od IV w. bowiem istniała już Kancelaria Apostolska, która niewątpliwie w definitywne orzeczenie Następcy świętego Piotra angażowała team ekspertów i konsultorów.
Taki sposób pracy Stolicy Apostolskiej, a następnie Kurii Rzymskiej rozwijał się przez wieki i trwa do dziś. Rzecz jasna, że forma pracy, struktura urzędów, zasób ludzki zmieniały się przez wieki w zależności od warunków, okoliczności i potrzeb. Rzym jednak, pomimo różnych zawirowań, choć nie pozostał caput mundi (stolicą świata) w starożytnym rozumieniu globalnego mocarstwa, to jest wciąż caput mundi chrześcijańskiego dzięki zapewnieniu Chrystusa „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16,18). Piotrowa skała osadzona jest właśnie tu – na Watykańskim wzgórzu – i na niej zbudowany jest Kościół całego świata, a zarazem z niej wypływa życiodajna siła budująca jedność i wieź każdej prowincji kościelnej z Rzymem, a co za tym idzie z Ojcem Świętym.
Następca Świętego Piotra jest tym, który ma „umacniać braci w wierze” i wykonywać władzę pasterską nad całym Kościołem. Pomocą w tym jest tzw. Kuria Rzymska, która „załatwia sprawy Kościoła powszechnego i która w imieniu papieża oraz mocą jego autorytetu wykonuje zadania dla dobra Kościołów partykularnych czyli diecezji” (kan. 360 KPK).
Z tej perspektywy można by zapytać, czy potrzebny jest polski urzędnik w Watykanie? Albo pójść dalej i zapytać odważniej: jaką rację bytu ma obecność tarnowskiego księdza w strukturach Stolicy Apostolskiej?
Ks. prał. Piotr Bajor w Sali Klementyńskiej przed spotkaniem z papieżem Franciszkiem. arch. kapłanaPochodzący z Woli Mieleckiej, wyświęcony na księdza w 1998 r. w Tarnowie, posługę w Stolicy Apostolskiej rozpocząłem 18 czerwca 2007 r., bezpośrednio po uzyskaniu rzymskiego doktoratu z teologii. Wtedy nie mogłem nawet przypuszczać, na czym polega to - obwarowane tradycją Kościoła i prawem kanonicznym - orzeczenie Roma locuta, którego ostateczny kształt w konkretnych sprawach miał zależeć w jakimś stopniu od mojej pracy. Specyfika tej posługi jest tak szczególna, że żadna szkoła ani zdobyty tytuł akademicki nie mogą dostatecznie przygotować kandydata do tego typu wyzwań – jak pięknie określa tę kategorię księży Schematyzm Diecezji Tarnowskiej „Księża w służbie Stolicy Apostolskiej”.
To właśnie służbą określiłbym ten czas 13 lat w Kongregacji Edukacji Katolickiej, która zajmuje się szkolnictwem kościelnym i katolickim wszystkich poziomów. Trafiłem do Departamentu uniwersytetów kościelnych i katolickich, w której została mi przydzielona strefa Europy środkowo-wschodniej, w tym naszej ojczyzny. Jak więc można się domyśleć, spektrum zadań jest dosyć rozległe.
Do moich obowiązków, generalnie rzecz ujmując, należy grzeczne i uprzejme, acz zawsze zdecydowane oraz zgodne z normą kościelną usłużenie władzom wspomnianych uczelni i wydziałów, czyli kardynałom i biskupom (tzw. Wielkim Kanclerzom tych instytucji), rektorom, dziekanom, w wypełnianiu przewidzianych prawem ich zadań i obowiązków w obszarze szeroko pojętej kościelnej edukacji. W konkretach to m.in. erygowanie wydziałów, kierunków studiów, zatwierdzanie Statutów i programów uczelni, zatwierdzanie rektorów, dziekanów, wykładowców wydziałów kościelnych itp.
Poza standardowymi działaniami Kongregacji, pojawia się wiele zadań osobliwie specjalnych, w których wyraźniej odczuwa się wyczekiwanie prowincji kościelnej na to, by Rzym rozstrzygnął zgodnie z zasadą Roma locuta causa finita. Stąd moja praca – można rzec – nabiera nieco charakteru służb wywiadowczych czy specjalnych, polegającego na zdobywaniu informacji, przyjmowaniu doniesień i skarg, analizie raportów; czy przewidzianych przez prawo kanoniczne rekursów (odwołań, apelacji). Nierzadko również zadaniem Kongregacji staje się pomoc studentom, by ich prawa były respektowane a proponowana oferta edukacyjna była uczciwa i rzetelnie realizowana.
Ważnym aspektem służby w Kongregacji staje się dla mnie także kierunek zwrotny na linii Rzym-diecezje. Koniecznym warunkiem słusznego i sprawiedliwego rozstrzygnięcia problemu przez Rzym jest dobra i wyczerpująca znajomość problemu na miejscu, w prowincji kościelnej. I tu wracamy do pytania o rację bytu tarnowskiego księdza w Stolicy Apostolskiej. Śmiem twierdzić, że na ile jest mocna obecność polaków na Watykanie, tym jaśniejsze światło będzie rzucane na polskie problemy przesyłane na biurko Ojca Świętego. Nie chodzi jednak tylko o trudności, ale także o zwykłe sprawy dotyczące diecezji, a które zgodnie z prawem muszą zostać rozważone przez Stolicę Apostolską. W tym nieocenioną rolę odgrywają wizytacje i wizyty w podległych Kongregacji instytucjom, a więc to niejako Rzym udaje się na prowincję, by dokonując naocznego oglądu, przekonać się „na żywo”, jaki jest prawdziwy stan rzeczy.
Z kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem kongregacji, i biskupem tarnowskim Andrzejem Jeżem na inauguracji roku akademickiego w ubiegłym roku w Krakowie. arch. kapłanaProszę nie uznać tego za zbytnią zuchwałość, że pozwolę sobie w tym kontekście przywołać słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w 1979 r. na Jasnej Górze „W wielu sprawach musiałem powiedzieć sobie od pierwszego dnia w ten sposób: Skoro mnie, Panie Jezu, stamtąd wziąłeś, to jestem taki, jaki stamtąd przychodzę. Widocznie Ci taki jestem potrzebny w tej chwili. Więc przeniosłem do Rzymu zasób doświadczeń, które pochodzą ze współpracy z wami przez dwadzieścia lat w Polsce”.
Ośmielam się twierdzić, że ta reguła działa także w wymiarze mikro, w moim wydaniu. To właśnie z bogactwa diecezji tarnowskiej czerpię wtedy, gdy pojawia się problem do przeanalizowania i rozstrzygnięcia w opracowaniu ostatecznego Roma locuta. Tarnów zatem w jakiejś mierze wpisuje się w niewidzialny sposób w głos Stolicy Apostolskiej. Wystarczy dać przykład z ostatnich dni: zatwierdzenie Ratio studiorum (Programów studiów) dla polskich seminarzystów, by go zaopiniować i zatwierdzić poszukałem ratio z czasów moich studiów w Tarnowie, które dla mnie zawsze pozostaną wzorcowe: one właśnie stały się punktem odniesienia do watykańskiej aprobaty nowych proponowanych programów. Poza tym, chciałbym podkreślić dyspozycyjność tarnowskich wykładowców na Wydziale Teologicznym w podaniu do Kongregacji swych opinii czy konstruktywnych uwag.
W Pałacu Apostolskim. arch. kapłanaCzas bycia w Stolicy Apostolskiej jest dla mnie piękną choć niełatwą (bo z dala od Tarnowa) przygodą pojętą w kluczu daru i służby, przygodą która nie trwa przez wszystkie lata kapłaństwa, ale jest wycinkiem, który jak miał swój nieoczekiwany początek to będzie miał swój niespodziewany koniec. Nie jest to sakrament, który wyciska niezatarte znamię, ale jest czasem wyciskającym na kapłańskiej osobowości rys dojrzałości i odpowiedzialności za Kościół oraz rzadkiego do zdobycia gdzieindziej doświadczenia uczestnictwa „od środka” w tworzeniu rozstrzygającego głosu Rzymu Roma locuta causa finita. A jeśli do tego rzymskiego głosu mogę finezyjnie wpleść nutkę tarnowskiego eklezjalnego realizmu, to uznaję siebie tylko za Bożego szczęściarza.