Chciała projektować świat bez barier architektonicznych. Dziś likwiduje bariery, które odgradzają ludzi od Boga. Świadectwo służebniczki dębickiej s. Katarzyny Szulc.
Wybierając się na rekolekcje rozeznania powołania do Częstochowy, na kilka miesięcy przed maturą, chciałam podjąć w końcu jakąś decyzję i iść albo w jedna albo w drugą stronę. Nie wiedziałam, że 2 luty to w Kościele Katolickim Dzień Życia Konsekrowanego. Właśnie wtedy, kiedy byłam na Jasnej Górze i zaskoczona tak dużą ilością sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń, powierzyłam Maryi moją drogę i rozmowę, jaką miałam odbyć z siostrą. Właśnie tego dnia, w trzeci dzień rekolekcji, odwiedziła nas Siostra Prowincjalna. Podczas naszej rozmowy powiedziałam o wszystkim, co może być trudnością w tym, żebym została siostrą zakonną i ze szczerością opowiedziałam o mojej długiej drodze do Jezusa. Z rozmowy pamiętam słowa: „Cieszę się, że będziesz jedną z nas” oraz „Od dziś na różańcu módl się za dziewczęta, z którymi 26. sierpnia rozpoczniesz życie zakonne”. Wyjeżdżałam z Częstochowy z ogromnym pokojem w sercu i przekonaniem, że wiem, co mam robić. Ta myśl towarzyszyła mi nieustannie, szczególnie w momentach trudnych, gdzie najbliżsi, kiedy dowiedzieli się o moich planach po maturze, nie rozumieli mojej decyzji. Wtedy tak bardzo bliskie stały mi się słowa z Dziejów Apostolskich, które w rozmowie z moją mamą, buntującą się bardzo na myśl, że jej córka zamierza pójść do klasztoru, powiedział pewien starszy kapłan: „Jeżeli od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem” (Dz 5, 38-39).
Pomimo różnych myśli i podpowiedzi ze strony moich bliskich, byłam przekonana, że Bóg pragnie, abym została służebniczką. Szczególnym dniem dla mnie była beatyfikacja bł. Edmunda Bojanowskiego Słowa Ojca Świętego Jana Pawła II o bł. Edmundzie napełniały mnie pokojem i jeśli można tak powiedzieć, czułam się jedną z sióstr, których wtedy tak dużo spotkałam. Moja więź z bł. Edmundem stawała się coraz bliższa. Nigdy wcześniej nie byłam w Dębicy, gdzie przyjechałam pociągiem 26 sierpnia 1999 roku razem z rodzicami, którzy przez długą 16-godzinną drogę, pytali czy może już zmieniłam plany i wracamy do domu. Wiedziałam, że to już nie tylko są moje plany, ale Pana Boga. Kiedy weszłam do kaplicy w Domu Generalnym poczułam jakbym tu kiedyś była, jakbym wreszcie trafiła do domu… Chyba tak już jest z powołaniem, że to właśnie powrót do domu.
Czas formacji na poszczególnych etapach rozpalał we mnie coraz większe pragnienie służby na wzór Maryi Niepokalanej, oddania swojego życia Jezusowi oraz zostania siostrą dla wszystkich, jak tego pragnął bł. Edmund Bojanowski.
Od pewnego czasu w sposób szczególny towarzyszę ludziom młodym w odkrywaniu ich powołania i widzę, jak bardzo aktualną w tej posłudze jest obecność przez modlitwę i rozmowę. Nad jeziorem, w moim rodzinnym Szczecinku, sama niejednokrotnie pytałam: Co mam czynić Panie? Czy na pewno ja mam wypłynąć na głębię i zarzucać sieci?