Modlitwa tradycyjnie odbyła się w pierwszą niedzielę lipca na cmentarzu wojennym na Jabłońcu.
Wyjątkowo w tym roku powracamy do korzeni i spotykamy się jedynie na Różańcu. Co roku od kilkudziesięciu lat w pierwszą niedzielę lipca jest tutaj sprawowana Msza św. za poległych żołnierzy spoczywających na tym cmentarzu. W tym roku nie odbyła się za względu na obostrzenia związane z koronawirusem - wyjaśnia Marek Sukiennik, prezes Limanowskiego Stowarzyszenia Historii Ożywionej "Jabłoniec 1914", organizator spotkań, w którym uczestniczą głównie mieszkańcy tego terenu.
Jak tłumaczy, zapoczątkował je w czasach głębokiej komuny, na przełomie lat 60. i 70. ub. wieku, ks. Jan Rachwał. Potem z inicjatywy bp. Piotra Bednarczyka zaczęto tu odprawiać także Mszę św. w intencji pochowanych na tym cmentarzu żołnierzy. Bywało, że na jabłonieckie wzgórze piechotą z centrum szła limanowska orkiestra.
- Ten cmentarz to skrawek ziemi węgierskiej, bo choć pochowanych tu jest pewnie najwięcej rosyjskich żołnierzy, to jednak dla Węgrów to wyjątkowe miejsce - zauważa Marek Sukiennik, który wylicza z pamięci wszystkie pułki huzarów, landwery i honwedu walczących tu podczas bitwy limanowskiej. Spoczywa w tym miejscu dowodzący oddziałami austro-węgierskimi pułkownik Othmar Muhr, który zginął w tej walce.
Dziś o poległych żołnierzach przypomina Grupa Rekonstrukcji Historycznych działająca przy Limanowskim Stowarzyszeniu Historii Ożywionej "Jabłoniec 1914". Uczniowie i studenci przychodzą na cmentarz w strojach i uzbrojeniu żołnierzy Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, węgierskich huzarów i carskich sołdatów. - Choć legioniści bezpośrednio nie walczyli w tym miejscu, to jednak osłaniali od zachodu tę zwycięską bitwę - przypomina Marek Sukiennik.
- Nasza przynależność do grupy nie wynika z chęci założenia żołnierskiego stroju, ale przede wszystkim z zainteresowania historią. Razem z dwójką moich braci mieszkamy zaraz niedaleko, więc historię tego, co wydarzyło się na Jabłońcu znaliśmy od małego. To miejsce zwyczajnie było w naszym życiu - tłumaczy Krystian Sułkowski, który razem ze swoimi braćmi Markiem i Bartłomiejem należy do stowarzyszenia.
Chętnie biorą udział także w innych obchodach narodowych, bo jest to dla nich okazja do okazania patriotyzmu. - Wiele osób, zwłaszcza najmłodsi, podchodzą do nas, żeby zrobić sobie z nami zdjęcie. Oglądają nasze uzbrojenie. Są ciekawi historii, którą pokazujemy - mówi Krystian.
- To dobra okazja, by zainteresować kogoś naszym stowarzyszeniem, ale i zaciekawić historią, która raczej dzisiaj schodzi na dalszy tor, a szkoda, że tak niewiele osób interesuje się swoim dziedzictwem - dodaje jego brat Marek.
Limanowskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej "Jabłoniec 1914" co roku w listopadzie organizuje na Jabłońcu złaz turystyczny, a w grudniu rocznicowe obchody bitwy limanowskiej.