Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Jezus w moim życiu

Rusz Duszę zaprasza na spotkanie z kolejnym kapłanem i jego świadectwem. Tym razem o drodze do ołtarza opowiada ks. Sławomir Czuba pracujący w Norwegii.

Ks. Sławomir Czuba dołączył do księży, którzy na stronie Rusz Duszę opowiadają o swojej drodze do kapłaństwa w ramach modlitewnej akcji „Dycha dla Księdza”:

Niezwykle chwytliwe są historie, w których da się wyodrębnić jedno konkretne wydarzenie, które zaważyło o wstąpieniu młodego chłopaka do seminarium duchownego. W moim przypadku tak nie było. Bardziej przypominało to pewien proces dorastania do decyzji, a później dalszego dojrzewania w już podjętej.

Na tej drodze dorastania do decyzji o wstąpieniu na drogę kapłaństwa ogromną rolę odegrało środowisko rodzinne i społeczne. Wiara katolicka w mojej rodzinie i w miasteczku była i jest czymś naturalnym - jest nieodłączną częścią życia codziennego. W pewien sposób, obok edukacji, wychowania czy sportu, życie wiarą wybijało rytm mojej codzienności.

Wszystko kręciło się wokół wydarzeń związanych z rodziną, przyjaciółmi, szkołą i kościołem. Naturalnym w moim myśleniu było więc wstąpić w szeregi ministrantów i być jak najbliżej ołtarza. Tam czułem się jak u siebie, lubiłem służyć.

Nie ukrywam, że największą frajdę sprawiało mi, gdy miałem jak najwięcej zadań przy ołtarzu. W służbie ołtarza wytrwałem aż do wstąpienia do seminarium duchownego. Po drodze było też kilka lat spędzonych w chórze parafialnym, wyjazdy na ministranckie „Wakacje z Bogiem”, piesze pielgrzymki na Jasną Górę czy też dołączenie do parafialnej grupy młodzieżowej.

We wszystkich tych aktywnościach spotykałem dobrych, oddanych służbie księży, którzy pokazywali swoją osobą, że warto poświęcić się Bogu.

Koniecznie muszę wspomnieć tu mojego wujka (stryja), ks. Jana, którego życiu i kapłańskiej pasji, mogłem się przyglądać z bliska (oczywiście kiedy bywał w Polsce).

Podczas jego nieobecności lubiłem zaglądać do jego pokoju. To tam znalazłem pierwsze, poważniejsze książki religijne do czytania, które rozbudziły jeszcze głębsze pragnienia duchowe.

Dość dobrze pamiętam drugą przeczytaną pozycję o tytule: „Jezus w moim życiu”. Jest to zbiór różnego rodzaju świadectw doświadczania obecności Chrystusa z życiu. Sporo do myślenia dały mi te świadectwa, które podkreślały rolę pokoju w sercu i jego braku, gdy nie wybierało się woli Jezusa na przyszłość.

Śmierć wujka była trudnym przeżyciem dla nas wszystkich. Ciężko było się pogodzić w tamtym momencie z jego nagłym brakiem. Dziś wiem, że mimo 39 lat, jakie podarował mu Bóg na tym świecie, przeżył je godnie, z kapłańską pasją i oddaniem służbie Bogu i ludziom, a to ogromne świadectwo, które musi oddziaływać na innych.

To wszystko sprawiło, że w momencie, kiedy zbliżał się czas decyzji
o wstąpieniu do seminarium duchownego, nie brałem żadnych innych opcji pod uwagę. Czułem wewnętrznie, że to jest droga dla mnie i nadal tak czuję z tym, że teraz jest to o wiele dojrzalsze - Bóg nie raz pozwolił mi doświadczyć w życiu Jego prowadzenia.

Więcej świadectw znajdziecie na rusz-dusze.pl

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy