Młodzież i parafianie z Trzciany koło Bochni wybrali się w "W drodze po Pocieszenie" pieszo do sanktuarium w Pasierbcu.
W pieszej pielgrzymce 27 sierpnia wzięło udział około 50 osób, z czego większość to młodzież skupiona w oddziale Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Do niedawna opiekował się nim ks. Jaromir Buczak, który 12 sierpnia zginął w Tatrach.
- Nagłe odejście ks. Jaromira jeszcze mocniej uświadamia nam potrzebę pocieszenia. Potrzebujemy pocieszenia gdy upadamy pod grzechem, gdy kogoś tracimy czy też gdy nam smutno. Ks. Jaromir formując nas jako członków KSM mówił, że żebyśmy działali razem, żebyśmy szli do przodu, wspierali się. Więc nie chcemy się chować, zamykać, celebrować smutku, ale potrzebujemy relacji, bliskości. Wspólnota daje życie - podkreśla Gabriela Wolak, prezes KSM w Trzcianie.
Pielgrzymom towarzyszył skierowany dopiero co na miejsce ks. Jaromira do Trzciany ks. Krzysztof Ceglarz. - Młodzi skontaktowali się ze mną, zaprosili. Uderzyła mnie od początku ich wielka życzliwość i otwartość na nowego kapłana – mówi ks. Ceglarz. To znak dobrej formacji, bo bywa, że po odejściu jednego księdza następca znajduje wypalone pole.
Klaudia Król, wiceprezes trzciańskiego KSM mówi, że ks. Buczak i formacja kasemowska zawsze uczyła, że trzeba być gotowym. - Gotowym do życia, gotowym do drogi. Ta nasza pielgrzymka, ta droga do Pasierbca, to jest znak naszej gotowości, by dalej iść tam, gdzie ks. Jaromir już jest. On nam pokazywał drogę do Boga - mówi. Justyna Więcław pamięta słowa, które padły na pogrzebie ks. Jaromira z ust biskupa tarnowskiego Andrzeja, że stąd, każdy może wyjść umocniony. - Doświadczamy we wspólnocie pocieszenia, kiedy dzielimy ból z innymi. Doświadczamy też zrozumienia tego, że dzięki Bogu dla chrześcijan śmierć jest bramą, przejściem. Dlatego tym, co rządzi naszym życiem jest nadzieja, a ta nie pozwala nam na rozpacz, ale pcha nas do przodu - mówi Justyna.