Nowy numer 17/2024 Archiwum

Pogórska Wola. Sosna szumiąca nad grobem

Przed II wojną światową była sześciokrotną mistrzynią Polski w konkurencjach alpejskich. Zginęła rozstrzelana 12 września 1941 r. w podtarnowskiej Pogórskiej Woli.

Mowa o Helenie Marusarzównie. Kiedy wybuchła wojna, od razu przystąpiła do struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Była m.in. kurierem tatrzańskim. Aresztowana i torturowana niczego nie zdradziła, nikogo nie wydała. Zginęła rozstrzelana 12 września w Pogórskiej Woli koło Tarnowa. Miała 23 lata. Było to dokładnie 79 lat temu.

Dariusz Jaroń w książce "Skoczkowie. Przerwany lot" opisuje ten dzień i cytuje relacje świadka tego wydarzenia - matki Emilii Zając, która pracowała w polu i zauważyła, że Niemcy przywożą ludzi, by ich zabijać. Kiedy odjechali, podeszła i widziała duży wykopany grób. Nie spała całą noc. "Z samochodu Niemcy wyprowadzili sześć kobiet. Ustawili je dwójkami i prowadzili na miejsce stracenia. Kobiety śpiewały pieśń do Matki Boskiej. Po chwili moja matka usłyszała dwie salwy z karabinu maszynowego. W tym samym dniu wieczorem poszła do lasu. Widok był straszny. Na ziemi resztki kości i mózgu. Dołek był zamaskowany, rozgarnięte mrowisko, a na środku posadzony krzak jałowca. Moja matka, w sposób tylko sobie wiadomy, oznaczyła miejsce nowej mogiły. Po tygodniu do Pogórskiej Woli przyjechał nieznajomy mężczyzna" - cytuje opowieść pani Emilii D. Jaroń.

Pogórska Wola. Sosna szumiąca nad grobem   Torturowana przez Niemców nikogo nie zdradziła. Zginęła, mając 23 lata. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ten nieznajomy mężczyzna rozpłakał się nad mogiłą, bo wiedział, że w niej leży jego żona Maria Ziętkiewicz, krakowska nauczycielka. Po Helenkę przyjechał w 1958 r. jej brat Stanisław Marusarz. I znów matka Emilii Zając towarzyszyła mu w spotkaniu przy grobie. Oprócz ziemi, fragmentów kości wziął sosnową gałązkę, bo ona szumiała nad grobem niezłomnej pięknej Heleny.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy