Od 18 do 21 września w Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym odbywały się Dni Formacji dla Ministrantów.
W warsztatach wzięło udział 45 chłopców z różnych parafii naszej diecezji. Tematem rekolekcji była posługa ministranta choralisty.
Tegoroczne Dni Formacji poprowadził ks. Sławomir Czub, wikary z Ciężkowic. - Ministrant choralista to ten, który podejmuje posługę dialogowania w liturgii jako dający odpowiedzi celebransowi w ramach zgromadzenia liturgicznego, którym jest Msza św. czy chociażby sprawowanie sakramentów świętych bądź liturgii godzin - mówi kapłan.
Jak tłumaczy, chłopcy przyjechali, by pogłębić swoją duchowość, swoją relację z Panem Bogiem, ale również poprawić swoją służbę od strony technicznej, dzięki praktycznym ćwiczeniom z posługi ministranta. Mogli też po prostu wspólnie spędzić czas.
- Nasze Dni Formacji skupiają się wokół czterech wymiarów: formacji liturgicznej, formacji duchowej, formacji rekreacyjnej, ale także formacji wspólnotowej. Każdy z tych wymiarów jest jakoś rozwijany każdego dnia poprzez wspólnotową modlitwę, codzienną Eucharystię, wykłady czy ćwiczenia z liturgiki, ale także wesołą rekreację i wspólnie uprawiany sport - tłumaczy ks. Sławomir.
Dni Formacji poprowadził ks. Sławomir Czub. Karol Litwa- Jeżeli chodzi o tematykę, to skupiamy się także na takim wielkim obdarowaniu przez Pana Boga, że każdy z nas jest zaproszony do pracy w winnicy, czyli w Kościele. Zajmujemy się głównie analizą przypowieści o pracy robotników w winnicy, w której Jezus zaprasza każdego z nas do tego, żebyśmy jako ministranci współpracowali w budowaniu jego królestwa - dodaje.
W czasie Dni Formacji nad uczestnikami czuwały siostry służebniczki z ciężkowickiego Diecezjalnego Domu Rekolekcyjnego wraz z jego dyrektorem ks. dr. Marcinem Krępą. Pomagało mu także dwóch animatorów, co dopiero pobłogosławionych na ceremoniarzy.
Kacper Przepióra i Dominik Marszałek z Rzepiennika Suchego krzyże ceremoniarza przyjęli zaledwie dzień przed rozpoczęciem Dni Formacji dla Ministrantów, a już sami zgłosili się do pomocy jako animatorzy. Zdążyli też, już po pierwszym dniu, zakosztować trudu tej posługi. - Trochę wyczerpujący dzień, zwłaszcza wieczorem, gdy już wszyscy mieli spać. Chłopcy mają dużo energii, dość są głośni, ale jakoś daliśmy radę czuwać nad ich bezpiecznym i spokojnym pobytem - opowiada Kacper.