Zaproszenie Boga do małżeństwa nie gwarantuje miękkiej drogi usłanej kwiatami, ale gwarantuje, że będziemy mieć siłę podnieść się, wstać i zawsze zacząć od nowa.
Marek Migas z Mielca od lat prowadzi z żoną spotkania w Poradni Rodzinnej przy parafii pw. Ducha Świętego w Mielcu. Pracuje w niej 5 osób. Jest jeszcze jedna para małżeńska.
W kościele pw. Ducha Świętego w Mielcu 11 października biskup tarnowski Andrzej Jeż sprawował Mszę św. w intencji małżeństw i rodzin oraz wszystkich obrońców życia. W normalnych warunkach w Mielcu odbyłby się Marsz dla Życia i Rodziny.
- Wielu młodych postanawia żyć razem, razem mieszkać i oni nie zabiegają o sakramentalne małżeństwo, i oni nie zjawiają się w poradni. Ci, którzy tu przychodzą, wchodzą na ścieżkę także religijnego, duchowego przygotowania. Wielu z nich jest bardzo otwartych na Boży plan małżeństwa i rodziny. Są jednak i tacy, którzy prezentują tylko ludzką perspektywę małżeństwa, ale chcą spróbować życia z Bogiem - mówi o swojej posłudze w poradni pan Marek. - Naszą rolą jest zachęcić, przekonać, że jeżeli z pewną nadzieją wchodzą na drogę życia małżeńskiego, to dobrze się stało, że są w poradni, że są w Kościele, bo Boska perspektywa małżeństwa jest tym lepszym światem, za którym tęsknią - dodaje.
Z taką pozytywną wizją, w której małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, zapraszających do tego związku Boga, trudno się dziś przebić. Przeciwnie, dziś raczej za atrakcyjną wizję wspólnego życia uchodzi związek bez zobowiązań, bez dzieci, bez Boga. Marek Migas przyznaje, że znikło przekonanie, o ile wcześniej istniało, że sakramentalne małżeństwo jest zaproszeniem Boga do wspólnego życia małżonków.
- Tego poczucia brakuje nawet wielu małżeństwom sakramentalnym. Tego przekonania, że sakramentalne małżeństwo nie jest "trochę lepszą formą wspólnego życia" od związku opartego na umowie cywilnej dwójki ludzi, ale jest to coś zupełnie innego. Bóg chce być z małżonkami na co dzień w tym związku. Jeżeli tego nie wiemy, nie rozumiemy, to trzeba próbować to odkrywać, bo to bardzo wiele zmienia. Także w małżeńskiej codzienności - mówi M. Migas.
Zmienia perspektywę prokreacji, posiadania dzieci, zmienia codzienność małżeńską. - Jest więcej miłości, cierpliwości, życzliwości w małżeństwie. Jest mniej zaspokajania własnych pragnień, a więcej szukania wspólnego dobra, dobra drugiej połówki. Po wielu latach własnego małżeństwa widzę, że owocem jest też przebaczenie, miłosierdzie. Zaproszenie Boga do małżeństwa nie gwarantuje miękkiej drogi usłanej kwiatami, ale gwarantuje, że będziemy mieć siłę podnieść się, wstać i zawsze zacząć od nowa. Z wiarą i nadzieją - mówi M. Migas.