Pani Dorota straciła w wypadku drogowym swojego 18-letniego syna. Jej świat się zawalił, widziała tylko ciemność. Światło zobaczyła w Zabawie, u bł. Karoliny.
Cud przemiany jej serca wydarzył się drugiego dnia rekolekcji dla osób w traumie, które odbyły się w Zabawie w 2018 roku. - Podczas adoracji doświadczyłam, jak sam Jezus przychodzi do mnie z moim synem. Cały ból, który nosiłam w sercu, rozdarcie, niepokój, wszystko to mnie opuściło, jakby ktoś podszedł i to zabrał. Tego nie da się opisać słowami. To doświadczenie będę pamiętać do końca mojego życia - mówiła matka, podkreślając, że najważniejszymi dla niej momentami są urodziny syna, jego śmierć i osobiste przytulenie przez Pana Jezusa.
Sanktuarium w Zabawie stało się jej domem, w którym czuje pokój serca. - Bóg nie odebrał mi tęsknoty za dzieckiem, ale przemienił moje łzy i dał mi pewność, że Adik jest szczęśliwy i czeka na mnie - dodaje pani Dorota, która od tamtego czasu przyjeżdża w każdą trzecią niedzielę miesiąca do Zabawy na spotkanie grupy wsparcia „Przejdźmy razem”.
Zaczyna się ono od Godziny Miłosierdzia, po której jest Msza św., a później integracja. - Spotykamy się tutaj z rodzinami po stracie. Po modlitwie jest czas, żeby rozmawiać, płakać, śmiać się, mówić o swoich uczuciach bez oceniania i porównywania, w wielkiej dyskrecji. Wszystko zostaje między nami i Bogiem - mówi pani Dorota.
Grupa daje ogromne wsparcie, dźwiga nadzieję, wskazuje drogę. Grono się rozrasta, choć na razie to kilkanaście osób, które przyjeżdżają z całego regionu. - Niektórzy może boją się przyjechać, bo zwyczajnie boją się rozdrapywać rany, ale na naszych spotkaniach nie chodzi o to, żeby się katować przeszłością, lecz po to, żeby przez tę traumę przejść razem. Cały miesiąc czekamy, żeby się spotkać i móc iść w codzienność ze spokojem i radością. Jeśli ktoś czuję się bezradny, samotny i wydaje mu się, że życie umarło, zapraszam w imieniu swoim i bł. Karolinki Kózki do Zabawy i Wał Rudy po łaski, które są tam udzielane. Tam odnajdzie ukojenie, miłość, spokój i odnajdzie siebie - podkreśla pani Dorota.
Więcej przeczytacie w 48 numerze "Gościa Tarnowskiego".