W kościele szkolnym w Bochni odbył się 18 listopada 50. Bocheński Wieczór Modlitwy.
W spotkaniu uczestniczyło kilkaset osób, które zgromadziły się przed ekranami telewizorów, komputerów, smartfonów, korzystając z transmisji, bo ograniczenia epidemiczne zezwalają na udział w kościele szkolnym tylko 28 uczestników nabożeństw.
Z okazji rocznicowego spotkania krótkie świadectwo złożył, nagrawszy je wcześniej, br. Jan Smaga OP, który był inicjatorem Kursu „Alfa”, od którego zaczęła się historia wspólnoty „Strumienie Wody Żywej”. Obecny na spotkaniu był ks. Wojciech Gałda, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Bochni w czasach, kiedy powstawała wspólnota. Konferencję zaś głosił o. Tomasz Nowak, dominikanin z Łodzi.
- Z kursu zrodziła się wspólnota, która rozpoczęła po paru miesiącach organizować otwarte wieczory modlitwy - objaśnia Maciej Tabor, lider wspólnoty. Ludzie, którzy uczestniczyli w Kursie „Alfa”, pragnęli dalej się spotykać. - Już wcześniej myśleliśmy o organizowaniu wieczorów uwielbienia. Rodziny z Domowego Kościoła tworzyły wtedy grupę „Psalm 147”. Przy parafii pw. św. Mikołaja spotykała się też grupa młodych, którzy wrócili po studiach i szukali przestrzeni. Ich opiekunem był wtedy ks. Antoni Mulka. Oni byli powiązani przyjaźniami pielgrzymkowymi, „alfowymi” z Krakowa. Byli też inni. Widać było, że Bóg w różnych wspólnotach przygotowywał ludzi, abyśmy się spotkali w „Strumieniach Wody Żywej” - mówi Maciej Tabor.
Wspólnota działa od kilku lat. Od paru lat organizuje, obecnie comiesięczne, Bocheńskie Wieczory Modlitwy „Strumienie”. - Pierwsze spotkanie modlitewne (a wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że będą kolejne) odbyło się w czerwcu 2016 roku. Konferencję powiedział lider naszej wspólnoty Maciej Tabor, a po tym słowie przyszliśmy do kościoła szkolnego, by uwielbiać Jezusa, bo bardzo do nas przemówiło słowo Boże, które w czasie weekendu „Alfy” powiedział do nas ks. Jerzy Miciak. Opowiedział o „strumieniach wody żywej” z rozdziału 7 Ewangelii wg św. Jana. Tam Jezus mówi, że gdy będziemy Go uwielbiać, to będzie zstępował Duch Święty. To nam od początku przyświecało, żeby stać przy Jezusie i uwielbiać Boga - mówi Łukasz Samek, koordynator Bocheńskich Wieczorów Modlitwy. Uwielbienie Boga to robienie miejsca Duchowi Świętemu.
- Spotkania mają charakter otwarty. Przychodzą członkowie wspólnoty, ale i trafiają do nas osoby „przypadkowe”. Zdarza się, że zostają. Czasem są to ludzie, którzy „nie mieszczą się” w innych wspólnotach kościelnych, grupach - mówi M. Tabor. Powody tego są różne. Niektórzy mają nie do końca uporządkowane życie osobiste. Nie czują się oczekiwani w innych grupach, nie czuliby się w nich komfortowo, może sami czują, że „nie są godni” stać w jednym rzędzie z ludźmi „kryształowymi”. Przychodzą tu na modlitwę. - Nam bliska jest idea papieża Franciszka, który mówi, że Kościół jest - czy powinien być - jak szpital polowy. Tu można opatrzeć rany - dodaje Maciej Tabor. Leczy zaś sam Bóg, do którego bezinteresownie zwracają się ludzie w modlitwie uwielbienia. - W „Strumieniach” doświadczyłem tego, jak Bóg szuka człowieka. To był wspaniały czas - zapewnia br. Jan Smaga OP, który organizował w Bochni pierwszy Kurs „Alfa”.
Konferencję w czasie spotkania głosił o. Tomasz Nowak OP. Grzegorz Brożek /Foto GośćSpotkania modlitewne zaczęły się, gdy proboszczem parafii był ks. Wojciech Gałda. - Pierwsza „Alfa” startowała wtedy, kiedy ja przyszedłem do parafii jako proboszcz. To był trudny czas, ale i pełen nadziei, bo do proboszcza przyszli od razu ludzie, którzy chcą czegoś więcej. To było i trudne, i radosne. Teraz, po latach cieszę się z tego, że byłem w tym procesie powstawania wspólnoty. Ktoś siał, ktoś podlewał, ale widać wyraźnie, że to Bóg dał wzrost. Trzecia rzecz. Bóg sprawił, że spotkałem ludzi, którzy szukali osobistej relacji z Jezusem przez słowo Boże. Myślę, że to jest droga, która musimy pójść jako Kościół. Wszyscy jesteśmy tu chyba dlatego, że szukamy relacji, chcemy ją pogłębiać, a Chrystus łączy nas we wspólnotę na uwielbieniu - mówił ks. Wojciech Gałda.
- Wszystkich, którzy tworzyli i tworzą to piękne dzieło, polecam Bogu w modlitwie, by mieli siłę - dodaje proboszcz parafii pw. św. Mikołaja ks. Ryszard Podstołowicz. - Dzisiejsza Ewangelia mówi o minach, które słudzy pomnażali. Tak sobie myślę, że ci, którzy zbudowali te wieczory modlitwy, też dostali miny do ręki i dziś, gdyby Pan wrócił i powiedział, żeby się rozliczyli, to nie mieliby się czego wstydzić - mówi ks. Podstołowicz.