Gdy obserwujemy obecne wydarzenia, rodzi się w nas tęsknota za językiem ponad podziałami.
Halina Mastalska ze Szczawnicy w połowie lat 70. XX wieku zainteresowała się językiem esperanto. – Zachęcił mnie do tego ks. Stanisław Pietrzak, który w latach mojej młodości był wikariuszem w Szczawnicy. Miałam wówczas 19 lat i myślałam o polonistyce na WSP lub UJ w Krakowie, a ksiądz uświadomił mi, że istnieje jeszcze KUL, o którym wówczas nikt nie mówił. Napisałam list. Przedstawiciele uczelni zachęcili mnie do studiowania w Lublinie pięknym i ciepłym językiem. Ks. Pietrzak był wówczas aktywnym esperantystą i chciał zarazić mnie swoją pasją. Połknęłam haczyk dopiero wtedy, gdy podarował mi podręcznik do nauki esperanto. Nie mogłam zmarnować prezentu i pod koniec studiów zaczęłam uczyć się tego języka – opowiada pani Halina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.