- Chrystus sam zaprosił nas na nią i On sam daje się nam jako Pokarm - przypomina ks. Roman Stafin.
W ostatnim kazaniu z cyklu o Mszy Świętej rozważaliśmy najpełniejsze i teologicznie najgłębsze określenie Mszy Świętej.
Brzmi ono: Msza Święta jest ofiarą. To określenie potrzebuje jednak pewnego uzupełnienia, aby ukazać Mszę Świętą w całej jej pełni.
Otóż, dokładnie mówiąc, Msza Święta jest ofiarą w kształcie (w postaci) uczty, a więc jeśli te dwa słowa (pojęcia): „ofiara” i „uczta”, złożymy razem, to otrzymamy pełne określenie Mszy Świętej: Msza Święta jest ucztą ofiarną!
Sobór Watykański II nazywa Mszę Świętą „ucztą paschalną, w której pożywamy Chrystusa” (KL 47). Ta prawda pojawia się często w modlitwach, które kapłan odmawia po Komunii, np.: „posileni Pokarmem duchowym”, „Ty nas nasyciłeś swoimi darami”, „nakarmiłeś eucharystycznym Chlebem”, „przyjęliśmy Ciało i Krew Twojego Syna”, „posileni Chlebem” itd. Zwróćmy na nie uwagę, uczestnicząc we Mszy Świętej.
Z czego wynika ta prawda, że Msza Święta jest ucztą?
Otwórzmy Ewangelię. Popatrzmy na życie Jezusa. Jezus siada chętnie do stołu z ludźmi i to nie tylko w rodzinnym kręgu; bywa także u Łazarza i jego sióstr w Betanii, w domu Zacheusza w Jerycho, w domu Szymona Piotra w Kafarnaum itd. Jezus karmi także tysiące ludzi, którzy idą za Nim i słuchają Jego nauczania.
Szczególną wspólnotę stołu stworzył Jezus w Wieczerniku, gdy ustanawiał Eucharystię. „Bierzcie i jedzcie… Bierzcie i pijcie… – te Jego słowa są przecież zaproszeniem na ucztę: jedzcie, pijcie. Potem Jezus dodaje: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Jezus poleca więc wyraźnie uczniom, aby pielęgnowali wspólnotę stołu, aby składali dziękczynienie, aby łamali chleb, aby jedli i pili. Uczniowie byli głęboko przekonani, że gdy sprawują pamiątkę ostatniej wieczerzy, sam Chrystus bierze chleb, sam Chrystus składa dziękczynienie, sam Chrystus łamie go i daje im, by go spożywali, podobnie z winem…
I tak było od początku chrześcijaństwa. O tym świadczy pismo z przełomu I i II wieku, zwane Didache, co znaczy Nauka dwunastu Apostołów. Wzywa ono chrześcijan, aby w dzień Pański, czyli w niedzielę, gromadzili się, aby łamali chleb, aby składali dziękczynienie. W pierwotnym Kościele Eucharystia była sprawowana w ramach tzw. agapy, czyli uczty miłości. Uczestniczyła w niej cała wspólnota, przynosząc różne pokarmy. W agapie brali udział także ci, którzy znajdowali się w potrzebie i na agapę nic nie mogli przynieść, bo nie mieli co, byli biedni.
Jak wyglądała więc liturgia tej pierwotnej Mszy Świętej? Otóż uczestnicy, w dużej sali, siedzieli przy złączonych stołach, na których znajdowały się przyniesione potrawy. Czytano teksty biblijne, następnie opowiadano wydarzenie z Wieczernika, czyli jak Jezus ustanowił Eucharystię; potem była odmawiana modlitwa dziękczynna, a po niej był konsekrowany chleb, który spożywano jako Ciało Jezusa; nie opłatki jak dzisiaj, lecz prawdziwy chleb; wino konsekrowano dopiero na końcu agapy.
Poznaliśmy historyczne początki Mszy Świętej jako uczty, a teraz popatrzmy na siebie. Chrystus sam zaprosił nas na tę Mszę Świętą, na ucztę, i On sam jest w niej darem; On sam daje się nam jako Pokarm: ale my nie możemy Go zatrzymać tylko w sobie. Ten Jego gest, ten Jego czyn, to „danie się” nam, trzeba dalej nieść do tych, którzy potrzebują pomocy i mają mniej niż my, którzy są głodni chleba, ale głodni też Boga. Takich głodnych w naszej ojczyźnie przybywa, duchowo głodnych.
Gdy na przykład wróciliśmy do domu z niedzielnej Mszy Świętej i zasiedliśmy do stołu – obfitego stołu, bo tak to w niedzielę tradycyjnie bywa – aby spożyć obiad i wiemy, że kilka domów dalej mieszka rodzina, która z trudem wiąże koniec z końcem, i my nic nie uczyniliśmy, aby jej pomóc, to wtedy rodzi się pytanie, czy pojęliśmy, czym jest Msza Święta; albo też znamy człowieka, który duchowo, moralnie błądzi i nic nie zrobiliśmy, by mu chociaż delikatnie uświadomić, że on w rzeczywistości jest głodny Boga, bo Go zagubił. Czy naprawdę pojmujemy, czym jest Msza Święta?
W naszych rozważaniach o Mszy Świętej słuchamy głosu świętych, mistyków, którzy doświadczyli głęboko obecności Jezusa w Eucharystii. Dziś przytoczę jeszcze głos Marty Robin. To francuska mistyczka i stygmatyczka, obdarzona przez Boga darem wizji, bilokacji i proroctwa. W wyniku wirusowego zapalenia mózgu w szesnastym roku życia została dotknięta paraliżem, potem przestała połykać, z czasem straciła także wzrok. Zmarła w 1981 roku. Trwa jej proces beatyfikacyjny. Przez pięćdziesiąt lat jedynym jej pokarmem była Eucharystia.
W swoim dzienniczku zapisała: „Mam ochotę krzyczeć do tych, którzy mnie pytają, czy przyjmuję pokarmy, [chcę im powiedzieć] że jem więcej niż oni, gdyż karmię się Eucharystią Krwi i Ciała Jezusa. Mam ochotę [im] powiedzieć, że to oni zatrzymują w sobie działanie tego pokarmu, blokują jego skutki” (Sosnowski, s. 106).
W czasie Mszy Świętej, podczas podniesienia, sama widzi krew spływającą na ręce celebransa i na ołtarz; tak w sposób mistyczny doświadcza uobecnienia ofiary Jezusa. Po przyjęciu Komunii Świętej będziemy się modlić jej słowami: „Mój Królu, mój Panie, mój Boże, jestem tylko małą ofiarą, małą hostią, która chce złączyć swój dar ofiarny z Twoją ofiarą na krzyżu. Spraw, abym doskonale się z nią zjednoczyła” (tamże, s. 107).
Warto jeszcze zaznaczyć, że są wydawane na każdy miesiąc małe książeczki, które zawierają liturgię Mszy Świętej nie tylko niedzielnej, ale codziennej. Dobrze byłoby je nabyć; można je także zaprenumerować. Na pewno z nimi w ręce można by uważniej i głębiej uczestniczyć we Mszy Świętej. Albo też można się wcześniej w domu zapoznać z liturgią mszalną, szczególnie z czytaniami biblijnymi. Z taką książeczką w ręce moglibyśmy głębiej przeżyć spotkanie z naszym Zbawicielem we Mszy Świętej.
Powyższy fragment rozważań pochodzi z książki tarnowskiego kapłana ks. Romana Stafina "Skarb Kościoła", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Diecezji Tarnowskiej "Biblos" w 2020 roku. Można ją kupić TUTAJ.