Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Znak krzyża świętego

Czyniąc znak krzyża, wymieniamy trzy Osoby Boże: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Msza Święta jest więc objawieniem się Trójcy Przenajświętszej - przypomina ks. Roman Stafin.

Od stuleci zaczynała się Msza Święta od znaku krzyża świętego i od słów: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. Ale celebrans sam i po cichu wypowiadał te słowa. Tak było jeszcze sześćdziesiąt lat temu.

Słowa wypowiadane przy czynionym ręką znaku krzyża świętego zawierają bogatą treść. Uczestnictwo we Mszy Świętej ma swój początek w sakramencie chrztu św. Chrzest jest udzielany „w imię Ojca…”. O tej prawdzie przypomina nam znak krzyża uczyniony wodą święconą przy wejściu do kościoła. Z wody i w Duchu Świętym rodzi się chrześcijanin, a wzrasta duchowo, przyjmując Chleb Życia. Tylko człowiek ochrzczony może w pełni brać udział we Mszy Świętej. Biedni są ludzie, którzy nie uczestniczą w Eucharystii i pozbawiają siebie możliwości rozwoju zalążka wiary otrzymanego na chrzcie św. Wiemy, że wokół nas takich ludzi jest niestety coraz więcej, nawet w naszych rodzinach.

„W imię Ojca” – co to znaczy? Otóż imię w języku biblijnym znaczy „obecność”, czyli gdy odpowiadamy: „Amen”, po słowach kapłana, wyrażamy naszą wiarę w obecność Boga w zgromadzeniu liturgicznym i że w tej wierze sprawowana jest Eucharystia. Przewodniczy jej kapłan, ale nie w swoim imieniu, lecz w imieniu Jezusa Chrystusa, który go powołał i obdarzył mocą sprawowania pamiątki Jego śmierci i zmartwychwstania.

Czyniąc znak krzyża, wymieniamy trzy Osoby Boże: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Msza Święta jest więc objawieniem się Trójcy Przenajświętszej. Dla podkreślenia tej prawdy, w kościołach romańskich budowano prezbiterium w kształcie listka koniczyny. Listek koniczyny jako symbol Trójcy Świętej pochodzi od św. Patryka. Otóż on, głosząc wiarę w Irlandii, na przykładzie listka koniczyny, który składa się z trzech części – czterolistny trudno znaleźć – tłumaczył prostym ludziom tajemnicę Trójcy Przenajświętszej: Jeden Bóg w trzech Osobach. Prezbiterium było nazywane „domkiem” Trójcy Świętej; to Jej życie spływa na ołtarz.

Sięgnijmy do historii. Było to w roku 312. Konstantyn przygotowywał się do walki z Maksencjuszem o tron cesarski w Rzymie. W nocy miał sen, w którym miał zobaczyć krzyż na niebie z napisem: „W tym znaku zwyciężysz!”. Będąc pod mocnym wrażeniem tej wizji, kazał umieścić krzyże na tarczach swoich żołnierzy. Liczniejsza armia Maksencjusza została pokonana przy Moście Miliwijskim pod Rzymem. To zwycięstwo było dla niego dowodem na szczególną moc krzyża Chrystusa. Konstantyn nawraca się na wiarę chrześcijańską i przyznaje jej wyznawcom pełne prawa do jej wyznawania. Na łożu śmierci przyjmuje chrzest. Także jego matka, Helena, przyjmuje wiarę w Chrystusa i udaje się do Ziemi Świętej w poszukiwaniu krzyża, na którym Chrystus oddał życie. Znalazłszy relikwie krzyża, przywozi je do Rzymu i umieszcza w specjalnie na ten cel wybudowanym kościele.

Pierwsi chrześcijanie, czyniąc znak krzyża, przypominali sobie, że są własnością Boga. Za ten znak oddawali życie, często z krwawym krzyżem wycinanym przez prześladowców na ich piersiach. Także dzisiaj chrześcijanie oddają życie za wiarę; wiemy, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, w Indiach, czy w Pakistanie. Podaje się, że w wieku XX zostało zabitych za wiarę więcej chrześcijan niż przez dziewiętnaście wieków chrześcijaństwa.

Rozważę: Czy krzyż Chrystusa jest głęboko wyryty w moim sercu? Jak czynię ten znak mojej wiary? Czy nie wstydzę się znaku krzyża w miejscach publicznych?

W ostatnich latach nierzadko miało miejsce usuwanie krzyży z miejsc publicznych. Przed wyborami parlamentarnymi, w pewnej miejscowości, w jednym z przedszkoli, urządzono lokal wyborczy. Krzyż wiszący na ścianie tej sali został zdjęty; po wyborach już nie wrócił na to miejsce. Dlaczego? Ten, kto to zrobił, wstydził się krzyża?; albo czegoś się bał? A przecież jego lub jej pradziad przed przydrożnym krzyżem zdejmował z głowy żołnierską czapkę, klękał i czerpał moc, by dalej iść i walczyć o wolną Ojczyznę. To ich babcia oplatała różańcem całą rodzinę, a różaniec zaczyna się od znaku krzyża. To ich mama przytulała się do przebitych stóp Jezusa wiszącego na krzyżu i potrafiła, doświadczając biedy, wychować kilkoro dzieci. Mając takiego pradziada, mając taką babcię i mając taką mamę, on czy ona ściągają dziś krzyż ze ściany. Wstydzi się go, a może czegoś się boi? Przecież – podobno – komunistyczne czasy lęków już minęły!

Zakończę słowami C.K. Norwida z wiersza "Chwila":

„My nic nie wiemy, my przez całe życie
Chcemy coś wiedzieć, ale nic nie wiemy.
[…]
Bawim się cieniem i przed cieniem drżemy;
[…]
Krzyż tylko jeden, wyciągnąwszy dłonie,
Starców po dawnej znajomości wita,
Młódź błogosławi – a rozdarte skronie
Z chmur wychylając – w oczach dzieci czyta”.
„My nic nie wiemy”; mądrość zdobywamy – dopiero – obejmując krzyż!

Modlitwa św. J.H. Newmana (po Komunii Świętej):

„Uwielbiam Cię, o mój Panie, Boże, z najgłębszym szacunkiem dla Twej męki i ukrzyżowania, złożonych w ofierze za nasze grzechy. Doświadczyłeś niewysłowionych cierpień w Twej bezgrzesznej duszy. […] A gdy Twe ciało zdeformowały tortury, zawisłeś na Krzyżu, nagi, jak widowisko dla wszystkich oglądających Twe konwulsje i agonię. Cóż to znaczy, mocny Boże?! Cóż to za głębia, której nie możemy przeniknąć?! Mój Boże, wiem dobrze, że mogłeś nas zbawić choćby na Twe słowo, bez jakiegokolwiek cierpienia; lecz Twoim wyborem było, by odkupić nas za cenę Twojej krwi. Patrzę na Ciebie, Ofiaro wzniesiona ponad Kalwarię. […] Wierzę i uznaję, że tylko Ty jeden mogłeś złożyć godne wszelkiej nagrody i chwały zadośćuczynienie, gdyż Twoja Boska natura dała bezcenną wartość Twoim cierpieniem. […] Taka Ofiara nie mogła być zapomniana. […] Tak, mój Panie, choć odszedłeś z tego świata, codziennie ofiarujesz się w pełnym uwielbienia darze Eucharystii. […] Codziennie ofiarujesz siebie w pokorze. […] Mój Panie, oddaję Ci w zamian samego siebie, jako ofiarę dziękczynną. Tyś dla mnie umarł, a w zamian ja czynię siebie Twoim” (J.H. Newman, "O krok bliżej... medytacje", s. 210-211).


Powyższy fragment rozważań pochodzi z książki tarnowskiego kapłana ks. Romana Stafina "Skarb Kościoła", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Diecezji Tarnowskiej "Biblos" w 2020 roku. Można ją kupić TUTAJ.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy