Trzeci raz w historii odbył się w parafii Orszak Trzech Króli. Tym razem jednak samotnie przejechał przez miejscowość.
Orszak rozpoczął się koło remizy OSP Siemiechów. Stamtąd, asekurowani przez druhów strażaków, Trzej Królowie, których tradycyjnie zorganizował miejscowy parafianin pan Dariusz, udali się bryczką w podróż. Przejechali przez całą wieś. Najpierw obok kościoła pojechali główną drogą do granicy Siemiechowa z Faściszową. Potem zawrócili, by o 10.30 stanąć u wrót świątyni. Tu powitali ich duszpasterze ks. Bogusław Cygan, proboszcz parafii, i ks. Maciej Knapik. W drodze towarzyszyła królom cały czas asysta jadących wierzchem jeźdźców i amazonek ze Stajni na Górach oraz muzyka kapeli Siemiechowianie. Po wejściu do świątyni królowie oddali pokłon Dzieciątku, składając dary. Rozpoczęła się Msza św.
- Nie jest to ten sam orszak, który mieliśmy na przykład w roku ubiegłym. Z powodów ograniczeń nie mogliśmy wspólnie z Mędrcami wędrować do Bożej Dzieciny. Jednak także w tym skromniejszym wydaniu ma to głęboki sens. Trzej Królowie, przejeżdżając przez całą wieść, obwieścili Dobrą Nowinę także tym, którym niekoniecznie po drodze jest z małym Jezusem. Objawienie Pańskie to głoszenie całemu światu tej wyjątkowej nowiny. Poza tym to dla nas piękna tradycja i okazja do wspólnego kolędowania - mówi ks. Cygan.