Od ponad 300 lat jest wspominany podczas każdego odpustu ku czci św. Fabiana i Sebastiana.
Kiedy początek XVIII wieku zapisał się w dziejach Polski, a w tym także Podhala, epidemią dżumy, niszczycielska zaraza zupełnie ominęła Hałuszową.
W 1710 roku "morowe powietrze" zbierało śmiertelne żniwo w okolicznych miejscowościach - Krośnicy, Grywałdzie, Tylce i Krościenku, a z Hałuszowej nikt nie umarł. Pamięć o tym przekazywana z pokolenia na pokolenie przetrwała i jest żywa w tej miejscowości do dzisiaj.
- Starzy zawsze mówili, że na dole przy wjeździe do miejscowości pojawiła się jakby mgła i to ona zatrzymała zarazę. Nikt tu na tę chorobę nie tylko nie umarł, ale nawet nie zachorował. To cudowne zdarzenie miało miejsce we wspomnienie św. Fabiana i Sebastiana, 20 stycznia, i to dlatego mieszkańcy w tamtym miejscu postawili kapliczkę tym świętym. Od razu widzieli w tym zdarzeniu Bożą interwencję, dzięki której ocalała Hałuszowa - opowiada pochodząca stąd 81-letnia pani Maria.
W miejscu cudownego zdarzenia mieszkańcy postawili kapliczkę ku czci patronów, którzy uchronili miejscowość przed zarazą. Beata Malec-Suwara /Foto GośćCud ten wspominany jest przez miejscowych podczas każdego odpustu ku czci tych dwóch świętych męczenników, który w Hałuszowej był obchodzony w minioną niedzielę 24 stycznia. Święci Fabian i Sebastian dziś patronują tu także kaplicy wzniesionej w latach 90. - To najwyżej położona w Pieninach kaplica, w której co niedzielę odprawiana jest Msza św. - tłumaczą miejscowi, dumni z dzieła wzniesionego własnymi rękami.
Święci Fabian i Sebastian patronują tu także kaplicy wzniesionej w latach 90-tych. Beata Malec-Suwara /Foto GośćOdpustowej Sumie przewodniczył ks. Krzysztof Pach z Krościenka w koncelebrze z grywałdzkim proboszczem ks. Bogumiłem Bednarkiem, bo do grywałdzkiej parafii właśnie Hałuszowa należy.
- Pobożny lud górali pienińskich zamieszkujących to wzgórze z wielką wiarą przychodzi dzisiaj, by oddać cześć Bogu poprzez wstawiennictwo swych świętych patronów - świętych męczenników - św. Fabiana i św. Sebastiana, którym tak wiele zawdzięcza i o tym pamięta. Dziś także za ich wstawiennictwem modlimy się o to, by miłosierny Bóg ochronił nas od zła wszelkiego i by trudy czasu, w którym żyjemy, nie dotknęły tego miejsca i tego ludu - mówił miejscowy proboszcz.
Więcej na temat patronów Hałuszowej i o tym, jak dzisiaj opiekują się osadą, opiszemy w papierowym wydaniu tarnowskiej edycji Gościa Niedzielnego, który ukaże się na niedzielę 7 lutego. Kto jednak może, zachęcamy, by sam w ponad 300-letniej kapliczce sprawdził, czy nikt Hałuszowej patronów nie ukradł.