Obchodząc XXIX Światowy Dzień Chorego biskup tarnowski Andrzej Jeż modlił się z ciepiącymi i chorymi.
Biskup przewodniczył 11 lutego Mszy św. w kaplicy Domu Emerytów - Placówce Pielęgnacyjno-Opiekuńczej Caritas Diecezji Tarnowskiej w Tarnowie, przy ul. Starodąbrowskiej.
- 11 lat byłem kapelanem w szpitalu. Największym pragnieniem chorych i cierpiących to jest chyba to, żeby ktoś był przy nich, drugi człowiek. To widać w szpitalu, to widać też tu. Cierpiący potrzebuje prostych rzeczy, uścisku, uśmiechu, pochylania się nad nim, dotknięcia. Potrzebny najbardziej jest choremu drugi człowiek. W dłuższej perspektywie potrzebują także współczucia i nadziei, potrzebują zachęty do tego, by nadać sens cierpieniu - mówi ks. Piotr Smoła, dyrektor placówki.
Umiejętność ofiarowania cierpienia za kogoś, czy jakąś sprawę wynika z głębokiego życia wiary, ale wcale nie jest tak, mówi ks. Piotr, że wierzącym jest łatwiej znieść cierpienie. - Choroba jest zawsze trudnym doświadczeniem, niektórych prowadzi do niewiary. Ale za to ci, którzy mają wielkie zaufanie do Boga i umieją znosić cierpienie, potrafią spokojnie i z nadzieją przeżywać chorobę - podkreśla kapłan. W ośrodku, którym dyrektoruje ks. Piotr Smoła mieszka 53 pacjentów. Większość jest leżących. Około 10 osób może samodzielnie się poruszać przy pomocy wózków inwalidzkich czy chodzików. Od kilku miesięcy mieszkańcem domu jest również bp Władysław Bobowski.
Od lat mieszkanką placówki jest zaś Cecylia Mitera. Trafiła tu po wypadku, który uczynił z niej osobę niesamodzielną i posadził na wózku. - Trzeba chorym bardzo wielkiej cierpliwości, żeby mieli ją do sienie samych. Trzeba też nam większej cierpliwości do innych, chorych, do personelu, do innych ludzi. Często brakuje. Jednak w tym, żeby godnie przeżywać cierpienie niesamowicie pomaga wiara w Boga, zaufanie Opatrzności - mówi pani Cecylia, która tak jak z wózkiem nie rozstaje się z różańcem.
Msza św. 11 lutego w kaplicy przy ul. Starodąbrowskiej. Grzegorz Brożek /Foto GośćMieszkaniec placówki jest innym pacjentem niż ten chory, który trafia do szpitala. - W szpitalu mają chorzy perspektywę, że po leczeniu, po operacji ich stan się zmieni, poprawki, a oni wrócą do swego środowiska. W naszej i podobnych placówkach pacjenci mieszkają latami. To jest coś, ta świadomość stałości sytuacji, może przytłaczać. Dlaczego ze strony personelu też trzeba ogromu empatii, profesjonalnej troski, zrozumienia - przyznaje Małgorzata Sikora, kierownik placówki przy Starodąbrowskiej.
Zdarza się, że tych, którzy tu trafiają trzeba czasem przekonywać, że są tu bezpieczni, że nic im tu nie grozi, że będą mieli tu opiekę, pielęgnację, że to dobre miejsce do życia.
Biskup tarnowski Andrzej Jeż dziękował wszystkim, którzy zaangażowani są w pomoc chorym, którzy leczą, pielęgnują, podnoszą na duchu. Zwracając się do chorych mówił, że w perspektywie męki, śmierci Chrystusa doświadczamy jak Jezus nam jest bliski. - W perspektywie zmartwychwstania uświadamiamy sobie, że każda choroba, cierpienie są pokonywane, że przed nami jest przyszłość w Bogu, wieczność, nieśmiertelność. Jesteśmy wszyscy ludźmi nadziei w Jezusie Chrystusie - mówił biskup.