W sanktuarium Matki Bożej z Lourdes bp Stanisław Salaterski przewodniczył Sumie odpustowej i procesji różańcowej do groty.
Uroczystości odpustowe trwały w Porąbce Uszewskiej już od rana. Po południu o godz. 15 odmówiono Koronkę do Miłosierdzia Bożego, odprawiono też nieszpory maryjne.
Wieczornej Sumie przewodniczył bp Stanisław Salaterski. Razem z nim modlili się księża, siostry zakonne, przedstawiciele Rycerstwa Niepokalanej, dziewczęta z DSM i wierni świeccy.
W homilii bp Salaterski przypomniał historię powstania sanktuarium lurdzkiego w Porąbce Uszewskiej. - Na przełomie XIX i XX wieku pielgrzymował do Lourdes ks. Jan Palka. Kiedy wrócił, nie tylko przywiózł ze sobą wodę z cudownego źródła z Groty Objawień, ale także ideę wynikającą z jego osobistej pobożności, by w Porąbce Uszewskiej powstało polskie Lourdes. Na wzór tej naturalnej u stóp Pirenejów, wzniesiono na zboczu góry grotę, która z okazji 50. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP została poświęcona 8 grudnia 1904 roku. Prace przy grocie były kontynuowane przez następne lata i tak wyrosło diecezjalne sanktuarium ludzkie, do którego można było pielgrzymować nie pokonując już tylu kilometrów, ile trzeba było przejechać do Francji. Sens był ten sam - tutejsze sanktuarium miało się stać miejscem, w którym chorzy odzyskiwaliby zdrowie, niewierzący wracali do Boga, a wszyscy odkrywali piękno i radość w służbie potrzebującemu człowiekowi - mówił biskup.
Ze wspomnieniem Matki Bożej z Lourdes ojciec święty Jan Paweł II złączył ustanowiony przez siebie Światowy Dzień Chorego. On, jak i jego następcy, przez kierowane do ludzi orędzia z okazji tego dnia zachęcali, by w pędzie życia zatrzymać się i zauważyć ludzi cierpiących, chorych, starszych, okazując im serce i niosąc pomoc.
- Bliskość i czułość względem chorych daje im poczucie bezpieczeństwa, pewność, że są kochani, a tym, którzy nimi się opiekują, daje dostęp do mądrości ich życia oraz wdzięczności połączonej z modlitwą - podkreślał bp Salaterski.
Światowy Dzień Chorego przypomina o potędze prostych gestów względem cierpiących. Przytulenie, uśmiech, dobre słowo są czasem dla nich ważniejsze od pastylek i fachowej pomocy. Owe proste gesty miłości - mówił bp Stanisław - dźwigają w chorych nadzieję, a nam pomagają w zachowaniu człowieczeństwa, by nie zwietrzało, nie stało się chłodne i wykalkulowane.
W Mszy św. wzięły udział poczty sztandarowe Rycerstwa Niepokalanej i OSP.Dzień chorego jest też po to, żebyśmy - zdaniem kaznodziei - zobaczyli w cierpieniu i chorobie tajemnicę, w której Pan Bóg dokonuje przemiany człowieka, zmienia tempo życia i otwiera nas na drugiego. W chorobie możemy się spierać z Panem Bogiem lub stanąć przed Nim ze swoją bezradnością - jak Hiob, który dostrzegł, że wszystko, przez co przeszedł, było potrzebne, by jeszcze bardziej zbliżyć się do Pana Boga.
W chorobie - patrząc oczyma wiary - można dostrzec szansę. - Ludzie niegdyś niezniszczalni, zdrowi, silni, którym Pan Bóg był niepotrzebny, nagle zmożeni chorobą przeżywają czas cierpienia jako przygotowanie do spotkania z Bogiem. Rytm dni mierzony zegarem kroplówki potrafią zamienić na czas wytężonej modlitwy, trzymając w ręku różaniec, patrząc na krzyż Pana Jezusa, przyjmując często sakramenty święte, porządkując swoje relacje z bliskimi - mówił sumista.
Podkreślał w kazaniu, że dla nas, zdrowszych, opieka nad chorymi jest okazją do wyrażenia im wdzięczności. - Kiedy dziadkowie czy rodzice byli jeszcze w pełni sił, wydawało nam się, że od nich nam się wszystko należy. Kiedy zmogła ich choroba, starość, to my stajemy się tymi, od których chorym wszystko się należy, a najbardziej nasz uśmiech, podanie lekarstwa, przyniesienie wody, nakarmienie, włączenie radia czy komputera, by chory mógł przez transmisję Mszy św. duchowo łączyć się z modlącymi się w kościele - wyliczał kaznodzieja.
Po Mszy św. wierni wzięli udział w procesji różańcowej z lampionami.Biskup przypominał również, że Pan Bóg nie zostawia nas samych. - Jest z nami przez wstawiennictwo Matki Najświętszej, świętych, ludzi dobrej woli, przez samarytańską posługę Kościoła. Nie chciejmy widzieć w nim instytucji, która czegoś od nas chce, ale wspólnotę, którą przychodzi do nas z konkretną pomocą - podkreślał.
Dzień chorego przypomina w końcu o kruchości naszego życia. - Nikt nie wie, kto pierwszy odejdzie do wieczności. Nikt nie wie, kogo dopadnie choroba. Dlatego czas zdrowia trzeba przeżyć dobrze, wypełniając go troską o ludzi chorych, ale też troską o stanowione prawa, które zapewnią bezpieczeństwo ludziom chorym i starszym. Chodzi również o edukację ludzi młodych, by wykrzykiwanym hasłom o prawo do aborcji, sączonej przez media cywilizacji śmierci, mogli przeciwstawić postawę afirmującą życie od poczęcia aż do śmierci, afirmację życia dotkniętego chorobą, kalectwem, starością. Wychowujmy młodych do wdzięczności, życzliwości, miłości, by tworzyli społeczeństwo dla życia - apelował bp Salaterski.
Po Mszy św. przewodniczył procesji różańcowej z lampionami do Groty Matki Bożej.