W minioną niedzielę w Gnojniku, jak w paru innych miejscowościach regionu, odbyły się kiermasze, z których dochód został przeznaczony na ratowanie życia Marcelka z Jadownik.
To taki swoisty maraton, bo przecież cały czas trwa wyścig z czasem, aby uzbierać niebagatelną kwotę, która jest potrzebna do ratowania życia małego Marcelka - mówi Małgosia Kozdrój, wolontariuszka z Gnojnika. - Zarówno tydzień temu, jak i dzisiaj skarbonki napełniały się dosyć szybko. Myślę, że jak to wszystko podliczymy, to będzie tego kilkadziesiąt tysięcy złotych - dodaje z uśmiechem.
Podczas kiermaszu zorganizowanego na placu kościelnym można było nabyć wszelkiego rodzaju drobiazgi. Każdy kto miał ochotę wesprzeć dzielnego wojownika z Jadownik, mógł znaleźć dla siebie coś odpowiedniego. Były m.in. płyty CD z utworami Straussa, ciekawe kolekcje książek oraz mnóstwo zabawek i pluszaków dla dzieci i wiele innych atrakcji.
Największym zainteresowanie cieszyły się paczki z domowym ciastem, które były kulinarnym wytworem parafialnych gospodyń. Mimo przygotowania sporej ilości wszelkiego rodzaju słodkości już w godzinach przedpołudniowych wszystko zostało rozprowadzone. Każdy kto wsparł charytatywny kiermasz dodatkowo otrzymał pluszowe serduszko oraz słodką niespodziankę.
- Trzeba pomagać. Dzisiaj my… jutro może nam potrzebna będzie pomoc - mówi ks. prał. Władysław Pachota, założyciel i dyrygent chóru "Puellae Orantes", który podarował kolekcję płyt z utworami Straussa. - Doskonale znam mamę Marcelka, ponieważ pochodzimy z tej samej miejscowości. Przez wiele lat wychowywaliśmy się niemalże po sąsiedzku, spędzając wspólne dzieciństwo. Trzeba wierzyć i ufać Panu Bogu, że wszystko będzie dobrze – dodaje.
Marcel Kubala ma zaledwie dwa latka. Chłopiec wymaga natychmiastowej operacji. Niestety, ale polskie, a nawet europejskie kliniki odmówiły transplantacji wątroby od taty chłopca obawiając się z problemów neurologicznych i podejrzenia niepełnosprawności chłopca. Jedyną kliniką na całym świecie, która wyraziła gotowość operacji chłopca jest Children’s Hospital of Chicago. Koszt zabiegu ma wynieść bagatela … 8 milionów złotych.
- Jestem pełen podziwu tak wielkiego zaangażowania ze strony szerokiej rzeszy ludzi nie tylko z naszej parafii, ale również z okolicy. Każdy datek wrzucony do skarbonki Marcelka to swoista jałmużna wielkopostna, którą każdy katolik powinien oddawać na rzecz osób potrzebujących - mówi ks. prał. Marian Zapiór, proboszcz parafii św. Marcina w Gnojniku.
- W tym wielkim odruchu serca przejawiającym się wielką ofiarnością, nie możemy zapominać o darze modlitwy ofiarowanej w intencji chorego Marcelka, która również jest cennym darem. Żaden człowiek ani żaden lekarz bez Bożej pomocy nie jest w stanie wiele uczynić - dodaje duszpasterz z Gnojnika.