W kościele Miłosierdzia Bożego w Starym Sączu 10 kwietnia odbyły się diecezjalne obchody Święta Caritas.
Mszy św. przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż, który wraz z ks. prał. Zbigniewem Pietruszką, dyrektorem Caritas Diecezji Tarnowskiej, wyraził wdzięczność wobec wolontariuszy zaangażowanych w parafialne oddziały Caritas, dziękował dzieciom i młodzieży działającej w Szkolnych Kołach Caritas, wszystkim wspierającym działalność tej charytatywnej organizacji kościelnej, a także kapłanom i pracownikom licznych placówek prowadzonych przez Caritas. 35 osób zostało w tym roku wyróżnionych medalem Misericors. O nich pisaliśmy tutaj:
W homilii bp Andrzej Jeż mówił o tym, że dzisiaj poszukuje się różnych metod i środków, jak głosić Ewangelię współczesnemu człowiekowi, ale bardzo rzadko zadajemy sobie pytanie, skąd czerpać siłę i moc do jej głoszenia. Ta zaś wynika z osobistego spotkania z Bogiem.
- Jeżeli w nas nie będzie miłości do Zmartwychwstałego Jezusa, nie znajdziemy ani gorliwości, ani właściwych środków, ani właściwego języka, ani właściwych metod, by o Nim mówić współczesnemu światu. Wszystko opiera się na miłości - przypomniał.
Mówił o kryzysie wywołanym pandemią. Podkreślił, że w tym obolałym świecie Bóg jest obecny, dodaje nam odwagi i pomaga nam przechodzić przez ten czas. Zwrócił uwagę na pomoc duchową, która wielu ludziom zwłaszcza dzisiaj jest szczególnie potrzebna. - Doceniamy posługę lekarzy i pielęgniarek, ale to nie jest wszystko - zauważył, tłumacząc, że bardzo wiele ludzi odnajduje spokój ducha i siłę do życia w Eucharystii, Słowie Bożym w sakramentach, w głębokiej wierze w Boga.
Mówił, że Kościół w takiej sytuacji nie może się zamknąć i dlatego też wielu duchownych z ogromnym poświęceniem, za które niektórzy przypłacili utratą życia, realizuje swoje powołanie. Nawet pomimo tego, że nie brakuje ludzi, którzy z tym dzisiaj walczą.
Podkreślił, że to Kościół katolicki w Polsce jest także największą po państwie instytucją niosącą pomoc potrzebującym - dzieciom, młodzieży, bezdomnym, niepełnosprawnym, chorym, wymagającym skomplikowanych operacji, starszym. I chociaż chrześcijanie kierują się zasadą, że gdy spełniasz uczynek miłosierdzia, niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa, to jednak ze zwykłej sprawiedliwości trudno nie zauważyć, jak wiele osób w Kościele zaangażowanych jest w dzieła miłosierdzia. To m.in. tysiącom wolontariuszy Caritas świat napełnia się życzliwością i ciepłem. Również osoby wyróżnione medalem Misericors są świadectwem ogromu dobra, jakie stało się za ich sprawą udziałem wielu potrzebujących.
Jedną z nagrodzonych medalem osób jest pani Maria Kucia z brzeskiej parafii św. Jakuba. W działalność Caritas jest zaangażowana od 31 lat, od 1990 roku, czyli od samego początku istnienia tamtejszego oddziału, który jest jednym z najstarszych w diecezji tarnowskiej. Sama też już nie jest młoda.
- Nic mi jednak nie dolega, więc dopóki można służyć, uważam, że tak należy. Poza tym dobro wyświadczone innemu wraca do nas. Jestem o tym przekonana. Profitów jest wiele. I wcale nie myślę w tym momencie o medalu, ale o satysfakcji związanej z tym, że można komuś pomóc. To daje dużo wewnętrznej siły i innego spojrzenia na ludzi, życie - podkreśla pani Maria.
Brzeski oddział Caritas od 20 lat prowadzi w parafii Kuchnię dla Ubogich. - Na dzień dzisiejszy z posiłków wydawanych codziennie na wynos korzysta od 40 do 50 osób, przed 500+ było ich więcej - zauważa pani Maria. - Ponadto co wtorek dyżurujemy w naszym oddziale, skąd potrzebujący mogą raz w miesiącu zabrać żywność. Bardzo wiele osób zwraca się do nas o pomoc także w zakupie leków, zapłacenia rachunków, w losowych sytuacjach - dodaje.
Fundusze na cel pochodzą z ofiar, które w brzeskiej parafii wierni składają na składkę w pierwsze piątki miesiąca i w Środę Popielcową. - Mamy też skarbonę św. Antoniego, na którą nie narzekamy, bo św. Antoni czuwa i pilnuje, by w niej nie brakowało środków - tłumaczy pani Maria.
Takich osób jak ona w diecezji tarnowskiej są tysiące. Jutrzejsza Niedziela Miłosierdzia Bożego to ich święto.