Krynicka parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa 4 lipca świętowała wraz z bp. Arturem Ważnym 40-lecie swojego istnienia.
Prawdą jest też, że dziękczynienie tejże parafii za 40 lat istnienia trwa już niemal od miesiąca. Przygotowaniem do tego świętowania były misje święte przeżywane dwa miesiące temu.
Potem w czasie odpustu parafialnego wspólnota uroczyście dziękowała Bogu za 40 lat wraz z obecnym duszpasterzem ks. Andrzejem Augustynem i ze swoimi byłymi proboszczami. Tydzień temu byli w Grybowie pomodlić się przy grobie tworzącego tę wspólnotę śp. ks. Stefana Skraby. Potem modlili się za parafię, całe miasto, turystów i gości przy krzyżu górującym nad miastem na Górze Krzyżowej. Wczoraj na deptaku krynickim zorganizowali koncert ewangelizacyjny, świętując ze wszystkimi, którzy tam przybyli - kryniczanami i odwiedzającymi o tej porze licznie to miasto turystami.
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa została powołana do życia dokładnie 30 czerwca 1981 roku przez ówczesnego biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza. Na dzień swojego święta wybrała niedzielę 4 lipca - dzień wspomnienia bł. Piotra Jerzego Frassatiego - patrona ludzi gór i parafialnego schroniska. Trzeba wiedzieć, że ta niewielka parafia powiększa się znacznie w sezonie turystycznym za sprawą przyjezdnych.
Przez symboliczny Jordan do ziemi obiecanej, jak to określił miejscowy proboszcz ks. Andrzej Augustyn, wspólnota "przeszła" z bp. Arturem Ważnym, który przewodniczył uroczystej Sumie i wygłosił Słowo Boże. Zachęcał w nim tworzących tę wspólnotę ludzi do swoistego rachunku sumienia podyktowanego dzisiejszą ewangelią mówiącą o niewierze w Jezusa, o tym, że niektórzy w Niego powątpiewali.
Mówił, że parafia, która jest rodziną i domowym Kościołem, to z jednej strony wielkie dziedzictwo, ale też może stać się problemem. Za Słowem Bożym wskazał na cztery miejsca, które powodują zagrożenie dla naszej osobistej wiary w Jezusa, sprawiają, że rodzą się wątpliwości, a wiara przestaje działać.
Biskup mówił o niebezpieczeństwach, które powodują, że nasza wiara staje się pełna wątpliwości, ale też o tym, jak ją rozwijać, by działała w naszym życiu cuda, przemieniała naszą codzienność. Beata Malec-Suwara /Foto GośćTaką rysą na wierze mogą być nasze przyzwyczajenia. Traktowanie wiary jako elementu kultury, obyczaju, folkloru bez osobistej więzi z Jezusem, która powinna być pierwsza, by wiara mogła działać cuda w naszym życiu, przemieniać je. Kolejnym niebezpieczeństwem jest tworzenie swojej wizji wiary, stawianie warunków Jezusowi. Innym - liczenie się bardziej z opinią innych, niż ze słowem Jezusa. Ostatnia kwestia to niedbanie o swoich bliskich.
- Jezus mówi: "A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego". Osobista więź z Jezusem powinna przekładać się na więź z naszymi bliskimi. Bogu zależy na dobrych relacjach między nami - przekonywał biskup, dowodząc, że na nic się zda bycie aktywnym w Kościele, jeśli się jest kimś nie do zniesienia dla swoich domowników. Ktoś taki gorszy jest od niewierzącego.
Śpiew animowała miejscowa schola. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup Artur Ważny mówił w Krynicy także o tym, jak wiarę rozwijać. Podkreślał, że wiara jest sposobem uczestniczenia w widzeniu Jezusa, w Jego mówieniu, w Jego działaniu, jest sposobem istnienia Jezusa w życiu każdego z nas. Przekonywał, że im większa jest nasza wiara, tym bardziej Jezus rośnie w nas i działa.
Zauważył, że wiara w to, że On jest, to za mało. - To może być przerażające, ale taką wiarę mają także demony. Taka wiara nie zmieni nic w naszym życiu, nie przemieni naszej codzienności - tłumaczył.
Dowodził, że aby wiara rozwijała się w nas, musi przejść kolejne etapy. Musimy nie tylko wierzyć w Jezusa, ale zacząć wierzyć Jemu, zaufać Mu, pójść za Jego słowem, pierwszy krok zrobić niejako w ciemno, a kiedy wejdziemy w tę przestrzeń, zaczniemy widzieć coraz więcej. Kolejnym krokiem jest wiara w Nim, bycie w środku Jego istnienia. Przekonywał, że wiara daje nam coś najcenniejszego w życiu, czym jest motyw naszego istnienia.
- Tysiące lęków zapukało do pewnego serca, poszła otworzyć im wiara. Patrzy, a nie ma żadnego - mówił, przekonując, że tak czyni Bóg w naszym życiu.
Podziękowanie. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup gratulował także miejscowym parafianom rocznicy. - Po 40 latach lud wybrany wszedł do ziemi obiecanej, do ziemi marzeń. Życzę wam, abyście w tej ziemi marzeń pozostawali. Rzecz ciekawa, że mogli przejść ten dystans z Egiptu do Palestyny - do ziemi obiecanej - w parę tygodni, a szli 40 lat. Dlaczego? Słowo Boże mówi, że nie spełnili dwóch warunków: byli niewdzięczni i szemrali, narzekali, czyli nie błogosławili. Jeśli chcemy żyć w ziemi wolności, w ziemi marzeń to dziękujmy i błogosławmy - mówmy o sobie dobrze, dobrze sobie życzmy - wskazywał parafianom bp Artur Ważny, błogosławiąc im na kolejne lata, rocznice i jubileusze.
Więcej na temat tej parafii napiszemy w jednym z przyszłych numerów tarnowskiego wydania papierowego Gościa Niedzielnego.
W papierowym wydaniu Gościa napiszemy także o parafialnym schronisku i o tych, którzy znajdują w nim schronienie... Beata Malec-Suwara /Foto Gość ... oraz o powstającym tam Domu św. Józefa. Beata Malec-Suwara /Foto Gość