Nastolatek ze Skrzynki wrócił z Zambii, gdzie z wolontariusza stał się kierownikiem rozbudowy szkoły mając zaledwie 18 lat.
Stefan Ślęzak od kilkunastu lat mieszka w Skrzynce, miejscowości niedaleko Szczucina. Choć do pobliskich szkół było bliżej, chłopak skończył dwujęzyczne gimnazjum w Tarnowie, a obecnie jest licealistą w II LO.
Od dziecka interesował się ekonomią. W liceum – dzięki temu, że był przewodniczącym szkoły - udało mu się zaprosić na spotkanie ks. Jacka Gniadka, zajmującego się ekonomią z katolickiego punktu widzenia. Ponadto ksiądz przez wiele lat pracował jako misjonarz w Zambii, gdzie zbudował przedszkole, które później przekształciło się w szkołę, a także otworzył ośrodek dla dzieci z niepełnosprawnościami. Ks. Gniadek zajął się edukacją dzieci również przez założenie fundacji współpracującej z ową szkołą w Afryce. Spotkanie z misjonarzem przypomniało chłopakowi o marzeniu, żeby pojechać do Afryki. Został wolontariuszem fundacji ASBIRO i w czerwcu pojechał na miesiąc do Zambii.
Celem była miejscowość Linda niedaleko stolicy kraju Lusaki. W tej ubogiej miejscowości ludzie żyją w trudnych warunkach. - Brakuje wody, prądu. Rodziny są wielodzietne, gnieżdżące się niejednokrotnie w małych domkach. Edukacja sporo kosztuje, zwłaszcza że większość szkół jest prywatnych, w których należy zapłacić czesne. I jest to kolejna bariera potęgująca ubóstwo. Dalej, szkoły nie przypominają tych w Polsce. Na przykład w placówce dysponującej pięcioma salami uczy się 220 dzieci. Ja trafiłem do szkoły, z którą od lat współpracuje fundacja. Jako wolontariusz działałem także w sąsiedniej placówce, w której udało się stworzyć pracownię komputerową. Przywiozłem do niej kilka laptopów podarowanych fundacji w Polsce - opowiada chłopak.
Stefan przywiózł wraz z dwoma innymi wolontariuszkami zebrany przez fundację sprzęt do otwarcia saloniku z grami komputerowymi z myślą o stworzeniu w Lindzie małego biznesu, który aktywizowałby ludzi z lokalnej społeczności. - Udało się stworzyć, jak nazwali miejscowi StefanGames, a pięciu chłopaków pod kierunkiem nauczyciela zostało opiekunami saloniku, robiącymi także popcorn, żeby w ten sposób uczyć się odpowiedzialności i… zarabiania pieniędzy - dodaje chłopak.
Pieniędzy ze zbiórki i od darczyńców było na tyle dużo, że chłopak z nauczyciela informatyki zamienił się w kierownika trwającej budowy szkoły. Dzięki pomocy dyrektora szkoły udało się znaleźć budowlańców i kupić potrzebny materiał na wzniesienie murów i przygotowanie ich pod zadaszenie. - Bo na tyle starczyło pieniędzy zebranych w Polsce, ale mam nadzieję, że budowa zostanie dokończona. Myślę o tym intensywnie, być może uruchomię kolejną zbiórkę na zrzutce - mówi Stefan dodając, że na razie zbiera na ten cel pieniądze od osób prywatnych a wszystkich chętnych wesprzeć to dzieło zaprasza do kontaktu ze sobą poprzez media społecznościowe, bądź wpłatę na konto fundacji ASBIRO, którą można znaleźć w sieci. Dach ma kosztować 30 tys. złotych.
Chłopak angażował się też w kampanię wyborczą dyrektora szkoły, który chce zostać burmistrzem w Lindzie. Szacunek, jak wzbudził, spowodował m.in. to, że jeden z mieszkańców nadał swojemu synowi imię Stefan na cześć gościa z Polski.
Więcej o Stefanie, Zambii i kawałeczku Afryki w Skrzynce przeczytacie w 31 numerze "Gościa Tarnowskiego", który ukaże się 8 sierpnia.