Od dziecka chciał być blisko ołtarza, potem zastanawiał się, czy nie pójść do benedyktynów. Dziś pracuje nad doktoratem z teologii na Uniwersytecie Nawarry.
Ponoć od małego chciał Ksiądz siedzieć w pierwszej ławce w kościele, żeby widzieć, co dzieje się na ołtarzu... Jaki wpływ miało na Księdza powołanie sanktuarium w Pasierbcu?
To prawda, że od małego czułem zamiłowanie do kapłaństwa, choć decyzja o wstąpieniu do seminarium dojrzała w ostatniej klasie szkoły średniej. Wcześniej myślałem o studiach polonistycznych lub o życiu w klasztorze benedyktynów.
Jeśli chodzi o sanktuarium w Pasierbcu, miało ono na pewno duży wpływ na moje powołanie i specyficzną linię duchowości. Myślę tu zwłaszcza o pobożności maryjnej i docenieniu pracy w życiu chrześcijańskim. Wiemy, że sanktuarium w Pasierbcu ma swoje początki w żywej, ludowej pobożności, a kult Matki Bożej Pocieszenia rozszerzał się dzięki mocnej wierze ludzi. Miało to duży wpływ na mnie. Z drugiej strony, materialne zaplecze sanktuarium w Pasierbcu i jego otoczenie powstawało dzięki zaangażowaniu i pracy ludzi tam mieszkających. To uczyło mnie godności pracy w życiu ludzkim, ofiarowania jej Bogu i dziękczynienia za wszystko, co się posiada. Pamiętam, że sam czasami, może nie w takim stopniu jak inni, gdyż byłem jeszcze wtedy dzieckiem, pomagałem przy pracach w rozwoju parafii.
Obecnie zawsze z radością i sentymentem wracam do Pasierbca, widząc piękną pracę kapłanów, pobożność parafian i pielgrzymów. Wszystkich zachęcam do odwiedzenia tego miejsca, gdzie można się wyciszyć, odczuć, iż miejsce to jest wypełnione modlitwą, a przede wszystkim spotkać Boga.
Podczas pobytu w Pampelunie ks. Maciej przemieszcza się rowerem. arch. własneCzy pragnienie pójścia do zakonu bernardynów ma dzisiaj wpływ na to, jak Ksiądz realizuje swoje kapłańskie powołanie?
Zawsze pasjonowała mnie postać św. Benedykta z Nursji, który jest także moim patronem z bierzmowania. Do dziś jestem zauroczony jego krótką sentencją, która wyraża duchowość benedyktyńską, ale także i powinna odzwierciedlać duchowość każdego chrześcijanina: "Ora et labora", czyli "Módl się i pracuj". Ta dewiza zawarta w „Regule” św. Benedykta zwraca nam uwagę, iż wszystko co czynimy, powinno być spełniane dla Boga i z Bogiem: nasza modlitwa i praca, całe nasze życie.
Staram się to realizować także w moim życiu poprzez ascezę, samodyscyplinę, wyrzeczenia, po prostu pracę nad sobą. Będąc na parafii wiedziałem, że chwile modlitwy są dla Boga, ale i praca z grupami, katecheza czy inne aktywności parafialne też mają stać się ofiarą miłą Bogu. Na studiach w Hiszpanii doświadczyłem tego, iż Pan Bóg nadal pragnie mnie prowadzić drogą duchowości, którą można streścić w słowach, które nie są wcale pustym sloganem: „Ofiaruj życie Bogu”. Św. Benedykt mówił: „Módl się i pracuj”, a założyciel naszego Uniwersytetu św. Josmaría Escrivá wciąż powtarzał, że każdy jest powołany do świętości w powołaniu, które odczytał i realizuje. W pracy dokonuje się nasza świętość, dokładnie: uświęcenie siebie, uświęcenie innych i uświęcenie pracy. Każdy z nas jest do tego powołany.