Przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa powstała Grupa bł. ks. Romana Sitki. Męczennik z Oświęcimia zainicjował przed II wojną światową budowę tamtejszej świątyni.
We wtorek 7 września zawiązała się Grupa bł. ks. Romana Sitki, który zainicjował budowę kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na tarnowskiej Grabówce.
- Znamy ks. Sitkę przez pryzmat jego męczeństwa w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Mniej pamiętamy o nim jako człowieku, kapłanie, osobie zasłużonej dla diecezji, naszej parafii i miasta - mówi ks. Janusz Faltyn, który będzie opiekował się nową grupą.
Wypełnieniem luki zajmie się nowa wspólnota. - Będziemy się regularnie spotykać najpierw na nowennie do błogosławionego, później na Mszy św., a następnie na spotkaniu w Sali bł. ks. Romana Sitki. Każdy z członków grupy będzie też odmawiał specjalną modlitwę każdego dnia w domu. Bo pierwszym celem istnienia naszej grupy jest modlitwa. Ks. Roman był człowiekiem modlitwy, poświęcał jej wiele czasu, z niej czerpał siłę do codziennych zadań i wypełniania swojego powołania. Drugim celem grupy będzie osobista formacja. Ks. Sitko nie miał doktoratu, ale był człowiekiem ogromnej wiedzy teologicznej. Narzekamy dzisiaj na postępującą ignorancję w dziedzinie wiedzy religijnej. Chcemy się więc formować, wzmacniać intelektualnie, szukać zrozumienia tajemnic naszej wiary. W końcu trzecim celem będzie apostolstwo. Ks. Sitko zbudował kościół w najuboższej dzielnicy Tarnowa. Było to opatrznościowe działanie. Powstał dom Boży i dom dla ludzi, którzy tutaj znaleźli duchowe schronienie, a często i pomoc w trudnościach. Chcemy jak bł. ks. Roman Sitko apostołować wśród duchowych peryferii naszego miasta, pokazując piękno wiary i jej wartość w ludzkim życiu - dodaje opiekun.
Obraz w ołtarzu bocznym kościoła pw. NSPJ w Tarnowie.Rafał i Joanna przyszli na spotkanie z synem Patrykiem. - Ks. Faltyn poprosił mnie o wykonanie ikony bł. ks. Romana. W tym czasie pojawiły się problemy zdrowotne naszego syna, który przez parę tygodni nie mógł spać, więc trzeba było poświęcić mu wiele czasu, a ikona czekała, termin jej oddania naglił. Pewnego wieczoru poprosiłam bł. ks. Romana, żeby mi dopomógł w ukończeniu obrazu, jeśli chce, żeby został on namalowany. Tego samego wieczoru syn zasnął. I tak było już w następne noce. Ikonę udało się dokończyć. To był punkt zwrotny w naszym zainteresowaniu bł. ks. Romanem. Zaczęliśmy codziennie modlić się o jego wstawiennictwo w różnych intencjach. Przyszliśmy też na spotkanie grupy, żeby lepiej poznać tego świętego księdza i mówić o nim innym - podkreślają małżonkowie.