O potrzebie stałej formacji i kryzysie jako drodze ku lepszej przyszłości mówił podczas XIX Tuchowskiego Wieczoru Uwielbienia Maciej Tabor z bocheńskich Strumieni Wody Żywej.
Pierwszy powakacyjny Tuchowski Wieczór Uwielbienia odbył się w kościele św. Jakuba w Tuchowie dokładnie w dniu beatyfikacji dwóch nowych błogosławionych, kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej, w duchu dziękczynienia za ich dar. Nie zabrakło także wielu odwołań do obu tych postaci, których życie pokazuje nam dobitnie, jak konieczna jest stałość w formacji i jak kryzys może być drogą ku czemuś nowemu i lepszemu. Mówił o tym Maciej Tabor z bocheńskiej wspólnoty Strumienie Wody Żywej.
Na podstawie fragmentu z Ewangelii wg św. Łukasza (24,13-33), opowiadającej o uczniach z Emaus, pokazywał, jak Jezus obecny jest w sercu każdego kryzysu, jaki przeżywamy, nawet, kiedy jak ci dwaj Go nie rozpoznajemy, bo smutek, rozżalenie, gorycz zakrywa nam oczy.
Opowiadał o tym, jak jakiś czas temu poruszyła go książka papieża Franciszka "Powróćmy do marzeń - droga ku lepszej przyszłości". Papież pokazuje w niej kryzys w zupełnie innym świetle niż zwykle na niego patrzymy. Kryzysów przecież się boimy, chcemy przed nimi uciekać, wycofać się, tak jak dwaj uczniowie, którzy opuścili miejsce przełomu, by udać się do swojego starego świata, a papież uświadamia nam, że kryzys jest nieuniknionym elementem życia i zawsze jest czasem zmiany. Jeśli damy się prowadzić Jezusowi, będzie dla nas szansą na lepszą przyszłość, otwarciem ku czemuś nowemu.
Tak się stało w życiu bł. matki Elżbiety Róży Czackiej, która mając 22 lata straciła wzrok. Kryzys, jaki ją spotkał, mógł przekreślić wszystko w jej życiu, zamknąć ją w lęku, zrodzić bunt i niezgodę, ale ona zaczęła szukać nowej drogi, pytać Boga, do czego w tej sytuacji ją wzywa. Po latach przygotowań założyła zgromadzenie, którego charyzmatem jest służba osobom niewidomym. W Laskach stworzyła ośrodek szkolno-wychowawczy dla niewidomych o wymiarze edukacyjnym, charytatywnym, ale też duchowym. - Takie jest chrześcijaństwo. Papież Franciszek napisał w tej książce, że kryzys to czas na wielkie marzenia. Czy my kiedykolwiek w ten sposób popatrzyliśmy na kryzys? - pytał Maciej Tabor.
Papież Franciszek napisał, że kryzys to czas na wielkie marzenia. Czy my kiedykolwiek w ten sposób popatrzyliśmy na kryzys? – pytał Maciej Tabor. Beata Malec-Suwara /Foto GośćTłumaczył, że czas kryzysu jest czasem przypomnienia sobie korzeni, otwierania oczu, powrotu do korzeniu, do tego, od czego wszystko się zaczęło, od czego nasza wiara się zaczęła. Jest drogą oczyszczenia, ogołocenia, kiedy zaczynamy lepiej rozumieć, bez czego nie potrafimy żyć po Bożemu. - W sierpniu rozmawiałem z ks. Krzysztofem Wonsem z Centrum Formacji Duchowej w Krakowie i on zadał takie pytanie, jak to jest możliwe, że po kilku miesiącach lockdownu tak wielu ludzi straciło potrzebę sakramentów. To pokazuje, jak bardzo wielu mamy praktykujących niewierzących. Zawsze się mówiło o wierzących niepraktykujących, a on mówi, że mamy bardzo dużo praktykujących niewierzących. Mnie to poruszyło mocno. Pandemia ujawniła wyraźnie, jak wielu z nas nie czuje więzi z Jezusem - mówił lider Strumieni Wody Żywej.
Więcej na ten temat będzie można przeczytać w tarnowskim dodatku do Gościa Niedzielnego nr 38/2021, który ukaże się na niedzielę 26 września.