Parafia w Rzochowie staje się powoli prawdopodobnie jedynym w diecezji ośrodkiem kultu Matki Bożej z Kibeho i popularyzacji objawień maryjnych sprzed prawie 40 lat.
15 września zainaugurowane zostały nabożeństwa do Siedmiu Boleści NMP. Do tego nabożeństwa, jak i odmawiania Koronki do Siedmiu Boleści (różańca, w którym odmawia się 7 tajemnic po 7 "Zdrowaś"), zachęcała w rwandyjskim Kibeho Matka Boża podczas objawień, które miały miejsce w latach 1981-1989.
W Kibeho Maryja m.in. przepowiedziała wielką rzeź, która zdarzyła się w Rwandzie 10 lat po zanotowanym widzeniu. Jak we wszystkich niemal objawieniach, wzywała do nawrócenia, do wejścia na drogę Bożych przykazań. Ale Kibeho ma też własny rys. Wspominała o nim s. Ewa Kler ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów.
- Bardzo ważną rzeczą w Kibeho jest przypomnienie, że cierpienie ma wartość zbawczą. Pamiętam Wielki Piątek w Afryce, adoracja krzyża. Podchodzi kobieta, całuje krzyż, potem podchodzi do figury MB z Kibeho i całuje. Dlaczego całuje rzeźbę Maryi? Straciła syna. Tłumaczyła: "Dziś przychodzę do Niej, bo Ona też straciła swego jedynego Syna. Rozumiem Jej ból, jak Ona rozumie mój ból" - opowiada s. Ewa Kler.
Mszy św. przewodniczył ks. Piotr Kalinowski, pallotyn, który wiele lat spędził na misjach w Kongo, ale udało mu się kilka razy odwiedzić Kibeho i rozmawiać jedną z trzech osób, które miały najważniejsze widzenia, z Nathalie Mukamazimpaka. - Kiedyś pytałem, jak wygląda Maryja. Powiedziała mi, że nie da się Jej urody opisać. Nathalie jest kobietą, która została w Kibeho. Alphonsine jest zakonnicą. Marie Claire, której Maryja zleciła popularyzowanie modlitwy do Siedmiu Boleści, zginęła z mężem w czasie masakry w Rwandzie - opowiada ks. Piotr, który sam wiele Matce Bożej z Kibeho zawdzięcza, bo po wojnie w Kongo wyciągnęła go z głębokiej depresji.
Modlitwa przy jednej z kapliczek. Grzegorz Brożek /Foto GośćWokół kościoła w Mielcu-Rzochowie było kilka kapliczek. Żeby je dobrze zagospodarować, proboszcz ks. Jerzy Ptak postanowił dorobić kilka, aby w sumie było ich siedem. - Pomysł był, by zrobić kapliczki, przy których będziemy rozważać maryjne tajemnice radosne albo bolesne. Przyszedł COVID-19, choroby, cierpienie, także kłopoty i problemy, które w tym trudnym czasie wypłynęły na powierzchnię w życiu indywidualnym i społecznym, i sprawa sama się rozwiązała - opowiada ks. Jerzy.
Afrykański kierunek zainspirował ks. Krzysztof Czaja, wikariusz rzochowski, który pracuje w parafii od sierpnia. - Te jedyne afrykańskie objawienia maryjne korespondują z czasami, w których żyjemy, z naszymi problemami. Nie tylko dlatego, że są względnie nowe, ale także dlatego, że dotykają naszej rzeczywistości. Modlitwa o pokój, prośba o zgodę, szkoła przebaczania to jest także, oprócz konieczności nawracania się, naprawy życia, treść przesłania z Kibeho. Do dzisiejszych naszych realiów pasuje to jak ulał - mówi kapłan.
Parafia w Rzochowie ma na razie małą figurę Matki Bożej z Kibeho. Stara się o dużą statuę. A comiesięczne nabożeństwa, które od października będą się odbywać w każdy 3. piątek miesiąca, poświęcone będą modlitwie i zgłębianiu orędzia z Kibeho.