W Narodowym Dniu Duchownych Niezłomnych uczczono szczególnie pochodzącego z Woli Rzędzińskiej ks. kpt. Walentego Mroza.
W jego intencji w kościele parafialnym w Łękawce bp Stanisław Salaterski przewodniczył Mszy św. - Chcemy uczcić ks. kpt. Mroza. Dla niego zawsze najważniejszy był Kościół, dla niego wiara była priorytetem w postępowaniu, wiara napędzała go w uświęcaniu się, by służyć ludziom - mówił we wprowadzeniu ks. Czesław Bachula, proboszcz parafii.
W 2018 r. Sejm RP uchwalił Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych, obchodzony od tego roku w każdą rocznicę dnia znalezienia ciała zamordowanego bł. ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 roku.
Ksiądz Mróz w czasie I wojny światowej przebywał na zesłaniu w Rosji, po powrocie włączył się w pracę duszpasterską w diecezji, a w czasie wojny polsko-bolszewickiej był kapelanem 201 Pułku Szwoleżerów, który brał udział w Bitwie Warszawskiej. Po wojnie duszpasterzował w Łukowej i Przydonicy. Objął wreszcie probostwo w podtarnowskiej Porębie Radlnej, gdzie spędził II wojnę światową, a miejscowa plebania stała się miejscem, w którym mieszkali uciekinierzy z innych części Polski, a także, co odnotowują historycy, ks. Mróz pomagał rodzinom żydowskim. Po wojnie został proboszczem w Tymowej i przeciwstawiał się odważnie komunistom w powiecie brzeskim. Umarł w 1968 roku. - Nie zamordowano go, jak wielu innych, ale swoim życiem ks. Walenty potwierdził wierność Bogu, umiłowanie ojczyzny i drugiego człowieka. Na jego grobie umieszczono słowa: "Miłował i służył", które dobrze opisują jego niezłomne życie - mówił bp Salaterski.
Z każdego okresu życia ks. Mroza zachowały się świadectwa jego szlachetności i skromności. Kiedy wrócił z wojny bolszewickiej, dostał z kurii pieniądze, zapomogę, którą odesłał w całości, argumentując, że ma za co żyć i "uważa się za nieuprawnionego do otrzymania zapomogi". - Księdza Mroza miałem możliwość spotkać w mojej rodzinnej parafii Tymowa. Pamiętam jego dobre serce. Miał zwyczaj przechadzania się drogą i nie zapomnę, jak z mamą wracaliśmy od lekarza z Czchowa, pieszo, i widział, że pewnie ledwo nogami wlokę. Nie zapomnę nigdy, jak wyciągnął rękę z cukierkami, podał mi i powiedział: "Masz, żebyś do domu doszedł". Zwykły gest, ale mówił mi o dobrym człowieku, dobrym nie tylko przez słowa, ale i gesty, które małe dziecko mogło zrozumieć - wspominał bp Salaterski.
Po Mszy św. w miejscowej szkole, która nosi imię bł. ks. Popiełuszki, uczniowie zaprezentowali spektakl o ks. Mrozie, a później na muralu kapłanów niezłomnych wewnątrz szkoły doklejona została kolejna tabliczka, tym razem ks. Walentego.