Ks. Paweł Dąbrowa opowiadał swoim rodakom o Republice Środkowoafrykańskiej - kraju swojej misyjnej posługi.
Kapłan od roku posługuje w Republice Środkowoafrykańskiej. Właśnie kończy kilkutygodniowy urlop, który spędza w swojej rodzinnej parafii w Dąbrowie Tarnowskiej. Dzisiaj, w Niedzielę Misyjną, podczas każdej Mszy św. głosił homilie w tamtejszym kościele. W miniony piątek, 22 października, miał okazję, by jeszcze więcej opowiedzieć rodakom o kraju swojej misyjnej posługi. Przyszli chętnie, a on odpowiadał na pytania, jakie mu zadawali. Zaprezentował także nakręcone przez siebie krótkie filmy i zdjęcia z Republiki Środkowoafrykańskiej.
Dąbrowskim parafianom dziękował przede wszystkim za modlitewne wsparcie, jakie płynie stąd dla niego za sprawą róż różańcowych, w czasie wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu, wspólnotowej i indywidualnej modlitwy za misje. - My, misjonarze, silnie odczuwamy to wsparcie. Ono jest najważniejsze i bardzo za nie dziękuję - mówił.
Wiele opowiadał o Republice Środkowoafrykańskiej, o Bibmo - parafii św. Antoniego, gdzie zaczynał posługę misyjną w tym kraju, oraz o powstającej parafii św. Jana Pawła II, którą tworzą wspólnie z innym tarnowskim misjonarzem ks. Szymonem Pietryką. Wraz ze wznoszeniem murów, budują przede wszystkim duszpasterstwo i dbają o formację grup.
Mówił o różnym od Europejczyków przeżywaniu Mszy św. przez Afrykańczyków. Przede wszystkim jest ona zdecydowanie dłuższa za sprawą ich żywiołowych śpiewów i tańców. W przygotowanie niedzielnej Eucharystii angażują się różne grupy parafialne już od wtorku.
Ks. Paweł Dąbrowa opowiadał także m.in. o duchowym bogactwie Afrykańczyków, które przejawia się w wielkim otwarciu na sferę sacrum i na drugiego człowieka, ale także nieszczęściach, za które uważa złoża złota i diamentów, z których kraj ten jest na różne sposoby okradany. Mówił o tamtejszej edukacji, opiece zdrowotnej, odległościach mierzonych w godzinach czy dziesiątkach różańca, bo kilometry w przypadku fatalnego stanu dróg w tym kraju nic nie znaczą.