Św. Huberta przypada 3 listopada. Myśliwi z okręgu tarnowskiego swoje patronalne święto już obchodzili.
W sanktuarium w Odporyszowie 30 października spotkali się myśliwi okręgu tarnowskiego na obchodach święta patrona, św. Huberta.
Po Mszy św. w sanktuarium udali się do pobliskiego Fiuka, gdzie otwarta została nowa siedziba Zarządu Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego.
- Niewiele wiem o łowiectwie. Prawie nic. Kiedy zacząłem jako laik czytać o myśliwych, o zasadach panujących w środowisku, szerzej otwarłem oczy. Niektóre zasady są bardzo mocne, przemawiające. Preambuła mówi że "pierwszym, zaszczytnym przywilejem i powinnością myśliwego jest osobisty udział w ochronie zwierzyny i zagospodarowaniu łowisk". Obowiązują zasady etyki łowieckiej, prawo stanowione w Rzeczpospolitej, podporządkowanie się zasadom organizacyjnym - mówił w homilii ks. Janusz Oćwieja CM, kustosz sanktuarium w Odporyszowie.
Myśliwi w naszej ojczyźnie z jakiegoś powodu mają nie najlepszą prasę. - To jest wynikiem niewiedzy, niezrozumienia, ale też procesu humanizacji, czyli uczłowieczenia zwierząt i animizacji, czyli uzwierzęcenia człowieka - mówi ks. Sylwester Dziedzic, kapłan diecezji tarnowskiej, krajowy duszpasterz Polskiego Związku Łowieckiego.
Krzysztof Kokoszka, łowczy okręgu tarnowskiego PZŁ. Grzegorz Brożek /Foto GośćTymczasem, jak mówi ks. Jan Ćwik, duszpasterz myśliwych w diecezji tarnowskiej, myśliwi idą drogą naśladownictwa św. Franciszka z Asyżu, drogą szacunku do przyrody, drogą zapewnienia jej jak najlepszych możliwości rozwoju, drogą troski o zwierzynę i las. Ks. Ćwik sam jest aktywnym myśliwym. Także poluje. - Jednak trzy razy częściej niż na polowanie idę do lasu dokarmiać zwierzynę w okresie, kiedy ona tego potrzebuje. Moi parafianie o tym wiedzą, więc kukurydzę mam zawsze od nich za darmo, bo wiedzą że karmię ptactwo dzikie. Podobnie kiedy czyszczą zboże to odpady zbożowe zachowują jako karmę dla zwierząt, którą ja potem wywożę. Podobnie buraki. Jeden znajomy przywozi mi spod Kielc odpady z marchewki. Karmy to gdzieś wywożę około 5 ton rocznie dla samych bażantów. Mam 25 budek i podsypów, więc raz w tygodniu wyjeżdżając około 400 kilogramów idzie naraz – przyznaje ks. Jan.
Ksiądz Jan Ćwik, diecezjalny duszpasterz myśliwych, proboszcz w Starej Jastrząbce. Grzegorz Brożek /Foto GośćStrzelanie zwierzyny to tylko fragment bycia myśliwym. - Strzelenie zwierzyny wynika z realizacji planów łowieckich zatwierdzonych przez nadleśnictwa. Nie wolno przekroczyć planów. Plany robi się po to, by zachować równowagę w przyrodzie, określone poziomy populacji zwierzyny. Może dojść do sytuacji, że z powodu braku nadmiarowej populacji strzelania zwierzyny po prostu nie będzie. Pozwolenie na odstrzał jest wtedy, kiedy przyrost jest na poziomie 30%. Kiedy przyrostu nie ma, nie ma odstrzału. Co nie zmienia faktu, że każdego roku dokarmiamy zwierzynę, każdego roku myśliwi także odpowiadają za szkody spowodowane przez zwierzynę w gospodarstwach, czyli biorą odpowiedzialność za zwierzynę żyjącą w lesie. Prowadzimy akcje edukacyjne, prowadzimy jako środowisko działalność dobroczynną, staramy się na wiele sposobów aktywnie służyć społeczeństwu, i przyrodzie – mówi Jan Jeliński, myśliwy z Bochni z ponad 40-letnim stażem.
- Przybywamy do stóp Matki Boskiej Zwycięskiej w Odporyszowie przynosząc w darze tysiące godzin spędzonych na polowaniach w realizacji naszego zadania racjonalnej i zorganizowanej gospodarki łowieckiej. Przynosimy tysiące godzin spędzonych na walce z afrykańskim pomorem świń, tysiące godzin poświęconych dokarmianiu i ochronie przyrody. Prosimy Boga przez wstawiennictwo Matki Bożej i naszego patrona św. Huberta o błogosławieństwo dla nas, naszych rodzin, naszego środowiska - mówił w Odporyszowie Krzysztof Kokoszka, łowczy okręgowy tarnowskiego okręgu Polskiego Związku Łowieckiego.
W okręgu tarnowskim mamy aktywnych około 2 tys. myśliwych. W całej diecezji myśliwych jest ponad 4 tysiące.