W parafii pw. św. Jana Nepomucena została erygowana szósta w diecezji tarnowskiej chorągiew Zakonu Rycerskiego Jana Pawła II.
Jacek Skoczeń z chorągwi w Nowym Sączu jest ceremoniarzem generalnym zakonu, a także pełni funkcję legata prowincjała Polski dla 6 diecezji: archidiecezji krakowskiej i przemyskiej, oraz diecezji tarnowskiej, kieleckiej, rzeszowskiej i sandomierskiej.
- W diecezji tarnowskiej mamy razem z tą bocheńską sześć chorągwi: w Nowym Sączu, Nawojowej, Krynicy-Zdroju, Jurkowie koło Dobrej i Gawłowie. Przygotowuje się siódma chorągiew w Tarnowcu koło Tarnowa. To wynika z tego, że jeździmy, opowiadamy, mamy prezentację, zbieramy chętnych, potem mamy kilka spotkań formacyjnych i po około 2 miesiącach formujemy chorągiew – opowiada Jacek Skoczeń. W sumie w diecezji zakon liczy 65 braci. W zakonie jest ich 1200.
- Ja wstąpiłem do zakonu bo zawsze coś za mną chodziło, jakaś wspólnota męska. Znalazłem w zakonie braci, przyjaciół, ludzi, z którymi się dobrze czuję. Znalazłem miejsce, w którym mogę realizować także pasje, na przykład do liturgii, a tu jestem ceremoniarzem. Jest wiele powodów – dodaje Jacek Skoczeń.
W Bochni, w czasie Mszy św. ślubowanie złożyło dotychczasowych 10 kandydatów. Otrzymali oni mantulle, czyli płaszcze rycerskie, na nie przywdziali pektorał rycerski. Otrzymali w czasie inwestytury także różańce, które są w zakonie jakby mieczem przeciw złu.
Generał zakonu Krzysztof Wąsowski uśmiecha się kiedy słyszy pytanie po co mężczyznom potrzebny jest zakon. - Kiedyś w naszej komandorii koszalińsko-kołobrzeskiej jeden z braci, prosty człowiek, zapytany przez dziennikarkę po co został rycerzem Jana Pawła II odpowiedział: „Proszę pani, po to, żeby nie chodzić za byle kim”. Nas olśniło, bo w paru słowach ujął to o co chodzi. Mamy świadomość, że mężczyźni potrzebują jakiegoś wzorca, lidera, potrzebują za kimś chodzić. Nawet będąc ludźmi wierzącymi często nie mają sprecyzowanej formacji, duchowości. My, żeby nie błąkać się, nie szukać po omacku, nie chodzić za byle kim obieramy św. Jana Pawła II jako tego, za kim chcemy chodzić – mówi Krzysztof Wąsowski.