Po rocznej przerwie z trzech stron miasta, spod trzech kościołów przyszły na rynek pochody Mędrców, by złożyć dary Dzieciątku.
Dwa lata temu Orszak Trzech Króli wyglądał jak dziś. Rok temu z uwagi na obostrzenia pochody się nie odbyły. Ograniczyły się do spotkania pod świątynią i wejścia do niej na wspólne kolędowanie. W tym roku Bochnia wróciła do swej krótkiej tradycji.
Parafianie od św. Mikołaja wyszli o 12:30 spod kościoła szkolnego, a ich kolorem był czerwony. Towarzyszył im zespół muzyczny z Połomia. Dalszą drogę miał pochód, który wyruszył spod kościoła pw. św. Pawła. Ta grupa, której przewodził król azjatycki Melchior, w znacznej części ubrana była na zielono. Okrzykiem tego orszaku były słowa: "Radość ludzi - wszędzie słynie!". Wreszcie trzeci pochód wyruszył spod kościoła pw. św. Jana Nepomucena. Ludzie króla Afryki odziali się, na ile mogli, na niebiesko.
Wszystkie trzy orszaki zeszły się w jednym czasie na bocheńskim Rynku, gdzie była scena, a na niej betlejemska stajenka, w której w towarzystwie aniołów i pasterzy siedziała Święta Rodzina. Tu, po odczytaniu fragmentu Ewangelii, małemu Jezusowi dary złożyli królowie, którzy przyszli ze swymi korowodami.
- Orszaki organizują bocheńskie parafie. Pomaga nam samorząd. Dla nas jest to wydarzenie religijne, a obecność na orszaku ma walor świadectwa, choć zdajemy sobie sprawę, że część osób traktuje go jako wydarzenie kulturalne, obyczajowe, społeczne. Dlatego naszą myślą jest mimo wszystko tak prowadzić to spotkanie, by Ewangelia o narodzeniu Jezusa, o wcieleniu Boga, wyraźnie wybrzmiała, podobnie jak chrześcijańska radość - mówi ks. Ryszard Podstołowicz, kustosz bocheńskiej bazyliki.